

Muzyka do filmów spotyka się z dość ciepłym przyjęciem zarówno przez krytykę, jak i zwyczajnych słuchaczy, a że jest to rynek dość poważny, to i soundtracków nie brakuje, także do filmów animowanych. Kolejnym dość ciekawą pracą wydaje się muzyka do „Wreck-It Ralph” (u nas znany jako „Ralph Demolka”) – nowej animacji Disneya. Film jest opowieścią o czarnym charakterze z gry komputerowej, jeszcze z automatu, który jest tak naprawdę sympatycznym gościem, mającym dość grania tego złego. W końcu zakrada się do nowej gry komputerowej, wywołując niemałe zamieszanie. Film w Polsce trafi do kin 18 stycznia i wtedy będzie można ocenić ten tytuł, który zapowiada się dość ciekawie. Za to muzykę z filmu można kupić już teraz.

Jej autorem jest młody, zdolny podopieczny Hansa Zimmera, niejaki Henry Jackman. Objawił się on w 2011 roku, dzięki muzyce do „X-Men: Pierwsza klasa”. Rok 2012 był mniej udany – „Człowiek na krawędzi”, „Abraham Loncoln – łowca wampirów” spotkały się z dość chłodnym przyjęciem, także od strony muzycznej. Jednak kompozytor tutaj pokazuje, że jeszcze ma parę pomysłów. Kompozytor czerpie garściami z elektroniki, łącząc ją z orkiestrą. Niby nic nowego, ale elektronika nie ona agresywna jak współczesne, bardziej w stronę synth popu, zaś motyw przewodni jest po prostu miły („Wreck-It Ralph”, a także początek „Royal Raceway” czy „One Minute to Win Race” z miłą gitarą elektryczną), a nawet brzmiąca jak z gier z lat 80-tych („Life in the Arcade”, „Cindy Wandals”). Jednak orkiestra też ma swoje pięć minut, choć większość utworów trwa nieco ponad minutę lub dwóch. Aranżecje są naprawdę pomysłowe jak w „Vanellope von Schwertz”, gdzie pojawiają się werble, flety, potężne dęciakami, i szybkie smyczkami – temat dość epicki) i pomysłowe aranżacje przypominające prace Alana Silvestri z czasów najlepszych świetności. Przykładem jest 5-minutowy „Rocket Fiasco” – spokojny początek, chór, werblowa perkusja, nerwowe smyczki, dobra elektronika. Dynamiczny „Sugar Rush Showdown” jest przykładem idealnego połączenia elektroniki z orkiestrą. A wszystko zakończone oldskulowym „Arcade Finale”.
Jednak nie wspomniałem o jednej rzeczy – album zaczyna się od 6 piosenek, w większości elektronicznych i dość sympatycznych kompozycji jak „When Can I See You Again” Owl City czy ” Wreck-It, Wreck-It Ralph” duetu Buckner & Garcia, choć zawodzi Skrillex („Bug Hunt”).
Jackman wraca do dobrej dyspozycji i tworzy dość ciekawą i po prostu fajną muzykę. Jak ona wypada w filmie, można się będzie wkrótce przekonać. Oldskulowe brzmienie elektroniki zgrabnie łączy się z orkiestrą i nie rozczarowuje.
7/10
Radosław Ostrowski
