

Czy można stworzyć ciekawą muzykę mając do dyspozycji gitarę i akordeon? Wydawało się, że czasy bardów minęły już. Ale nie w Czechach. Tam od 1988 roku działa Jaromir Nohavica, który jest też znany także u nas. I właśnie z dwuletnim poślizgiem trafia jego najnowsza płyta „Tak me tu mas”.
Album ten zawiera 14 piosenek, które jeśli chodzi o treść można włączyć do poezji śpiewanej, zaś formą do folku. Poza gitarą pojawia się tu tylko akordeon, zaś w „Zbloudily korab” gra fortepian. Ale nie nazwał tego albumu nudnym. Bliższe byłoby określenie melancholijna czy refleksyjna, dominuje tutaj spokój, ale nie brakuje trochę żywszych utworów („www.indes” czy „Jine to nebude”). Ale muzyka nie jest tutaj najważniejsza, nawet nie głos Jaromira, który jest bardzo autentyczny i refleksyjny, tylko teksty. A w nich autor mówi i o przemijaniu („Minulost”, „Telegram”), miłości w nieprzyjemnym świecie („www.indes”, gdzie wiadomości kontrastują z emocjami), godzenia się z losem („Jine to nebude”), o wewnętrznym bogactwie („Ja chci poezji”) czy zagubienia („Zbloudily korab”). Wszystko to nie pozbawione zarówno głębi jak i odrobiny humoru („U nas na severu”), dzięki czemu jest to łatwe do przyswojenia. Krótko piszę, bo moim zdaniem więcej nie trzeba, bo ta muzyka broni się sama. Na tę późną zimę idealny materiał.
9/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski
