
Każdy zespół metalowy żyje, nawet jak działa diablo długo będzie zawsze w cieniu Metalliki czy Black Sabbath. Ale poza Metalliką tzw. wielką czwórkę metalu tworzą Antrax, Slayer i Megadeth. I właśnie ci ostatni, którzy w tym roku obchodzą 30 lat działalności wydali swój nowy, 14 album.
„Super Collider” zawiera 11 kawałków wyprodukowanych przez Dave’a Mustaine’a (wokalista zespołu) oraz Johnny’ego K., z którym zrobili dwie poprzednie płyty. Dla mnie – osoby nie znającej dorobku tej kapeli, ten album jest naprawdę przyjemną rozróbą, choć dla wielu może się to wydawać zbyt spokojne i za lekkie jak na metalowców, co nawet taki laik jak ja wychwycił. Nie brakuje soczystych i szybkich riffów („Burn!”), szybko walącej perkusji („Built for War”), zmieniającego się tempa („Off The Edge”), rytmicznego basu („Beginning of Sorrow”) czy mrocznego klimatu („Dance in the Rain” z gościnnym wokalem Davida Draimana z Disturbed). Efekt jest zaledwie dobry i jest tutaj aż tak agresywnie jak u innych twórców metalowych, co może być niemiłym zaskoczeniem. Kompletnie dziwacznym utworem jest „The Blackest Crow”, które zaczyna się jak… country (smyczki, spokojna gitara, mandolina), które nam towarzyszy nawet w obecności gitary elektrycznej.
Muzyka jest dość lekka, ale wokal Mustaine’a świadczy, że to jednak metalowa kapela. Surowy, podniszczony głos brzmi bardzo przekonująco, zaś w tekstach jest pokazany brudny i nieprzyjemny świat.
Niby to jest lightowe Medagedth, ale wypada ona w porównaniu do innych kapel całkiem przyzwoicie. Może to nie jest jeszcze tu, ale pozostaje mieć nadzieję, że za dwa lata ekipa wróci do formy.
6,5/10
Radosław Ostrowski
