Basil Poledouris – The Hunt for Red October (wydanie rozrzeszone)

The_Hunt_for_Red_October

Nieco ponad miesiąc temu zmarł pisarz Tom Clancy, który miał szczęście do udanych adaptacji filmowych. Jednak dla mnie najlepszą pozostaje „Polowanie na Czerwony Październik” w reżyserii Johna McTiernana (odpowiedzialny wcześniej za „Predatora” i „Szklaną pułapkę”). Nie był to stricte film akcji, ale działo się tam wiele, intryga była bardzo piętrowa i skomplikowana, trzymało to w napięciu oraz posiadało wyrazistych bohaterów. W skrócie chodziło o to, że kapitan tytułowego okrętu podwodnego zamierza zdradzić i oddać się w ręce Amerykanów. Jedyną osobą domyślającą się jego planów jest analityk CIA Jack Ryan. Musi jednak to udowodnić, bo inaczej okręt pójdzie na dno. Znakomite kino, mimo upływu lat. Zaś równie ważna jest muzyka z tego filmu.

Jej autorem jest trochę zapomniany Basil Poledouris, znany głównie dzięki „Conanowi Barbarzyńcy” (tego z Arnoldem Szwarcenegerem czy jak to się pisze) oraz „RoboCopa”. Muzykę do „Polowania…” najpierw wydało MCA, ale album zawierał tylko pół godziny. W tym roku Intrada wydała rozszerzoną edycję soundtracku, która trwa ponad godzinę. Sporo czasu. I co z tego wyszło?

poledourisNa pewno jest to muzyka, która sprawdza się w filmie bez żadnych zgrzytów. Jednak poza nim  w dużej części to całkiem strawny underscore, rozpisany na orkiestrę i elektronikę. No i rzecz najważniejsza – jest to album ułożony chronologicznie wobec filmu. Siłą napędową tej ścieżki jest bez wątpienia pojawiający się w czołówce „Hymn to Red October” śpiewany przez chór po rosyjsku z podniosłą muzyką w tle (perkusja, dęciaki i smyczki). Utwór ten robi piorunujące wrażenie i jest to najsilniejsza część „Polowania…”, a pojawia się on jeszcze w „End Titles” oraz u ponad 7-minutowym „Nuclear Scam” (naprawdę epicki rozmach). Wspomniałem o elektronice, jednak ona tylko wspiera orkiestrę, choć potrafi odegrać istotną rolę (underscore’owe „Kaboom!!!”, które przypomina wczesnego Zimmera czy „Tupulov’s Torpedo/Torpedo Hits” z oszczędną perkusją).

Jednak największym problemem tej ścieżki jest muzyka akcji i underscore, który w filmie wybrzmiewa i radzi sobie dobrze, zaś poza filmem tak idealnie nie jest. Bombastyczne werble ze stonowaną elektroniką oraz klarnetami („Putin’s Demise”), leciutkim urozmaiceniem jest perkusja imitująca dźwięk silnika („Course Two-Five-Zero/Interlude/Two-Five-Zero/Padorin Reads”) oraz różne „rosyjskie” wkrętki (ostatnie sekundy „Ryan’s Wheels (revised)/Tupolov/Buckaroo”), jednak reszta utworów brzmi dość mrocznie („Plane Crash” z „wybuchem” dźwięków w ostatnich 30 sekundach) i po pewnym czasie może nużyć (choć mnie nie), choć pojawiają się pewne małe urozmaicenia (dziwaczne plumkania w „Chopper”).

Jeśli zaś chodzi o utwory dodatkowe, to z tych 4 kompozycji najlepiej wypada śpiewany a capella hymn ZSRR przez marynarzy. Zaś pozostałe trzy to inne wersje tematów z płyty, choć różnice są dość minimalne. Takie bajery dla mnie zawsze wydawały się zbędnymi zapychaczami.

Więc jak ocenić wydanie Intrady? Z jednej strony mamy całą muzykę Poledourisa, która świetnie sprawdza się w filmie i jest całkiem porządnie wydana. Z drugiej może zniechęcać underscore, który jest mało dynamiczny. Mimo wszystko uważam, że jest to dobra płyta, ale wymagająca odrobiny cierpliwości. Krasnaje.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz