

Wiadomo, że po debiucie trzeba zrobić drugi album. I po upływie lat dwóch Adam Nowak i spółka pojawili się z płytą „To ja”, nagraną w tym samym składzie. Czy jest różnica?
Na pewno jest bardziej melodyjnie oraz znacznie różnorodniej. Jest więcej szybszych melodii („Siedzą przy stole” czy „Kto odchodzi w białe noce” z klawiszami imitującymi klawesyn) jak i mocno lżejszych melodii ze skrętami w orient („Uśmiechniętej ludzkości” czy „Gdybym miał złoto”), ale i tak ma to klimat piosenki studenckiej czy kabaretowej. Nie zabrakło „policjantów” (tym razem w Sztokholmie gonią się po sexshopie), melodii z katarynki („Pieśń egzystencji”), pstrykania z basem („Nie pal”), bluesa z harmonijka ustną („Proszę mych słów”) czy chwytliwych i prostych melodii („Kardynalny błąd” z wokalizami w refrenach czy swingujący „Nieudacznik on” ze skrzypcami). Poza 12 piosenkami album zawiera dodatkową płytę z kilkoma utworami z debiutu (m.in. „Talerzyk”, „Sopot 5 rano”), które wydaja mi się zwyczajnie zbędne.
Jeśli chodzi o teksty, to o poważnych sprawach opowiada się z lekkością czy żartem („Nieudacznik on”, „Nie pal”), jednak nie pozbawione refleksji („To ja”). Zaś Adam Nowak śpiewa mocniej i ciekawiej, a także bardziej ekspresyjnie.
„To ja”, mimo że krótko niej napisałem, jest lepszym i ciekawszym albumem od debiutu. Ja bym zrezygnował z drugiej płyty i ocena byłaby wyższa. Ale i tak warto się zapoznać.
8/10
Radosław Ostrowski
