Ani słowa więcej

Są pewne filmy, które na skutek pewnych okoliczności są odbierane inaczej. „Ani słowa więcej” zostanie zapamiętany jako ostatni film w dorobku Jamesa Gandolfiniego ps. Tony Soprano. Ale czy poza tym, ma coś więcej do zaoferowania? Tak, bo jest to słodko-gorzka komedia o ludziach po 50-tce.

Eva jest masażystka, która ma córkę wyjeżdżającą na studia, z czym sobie absolutnie nie radzi. Albert jest łysiejącym grubasem, pracującym w bibliotece multimedialnej, gdzie archiwizuje stare programy telewizyjne. Oboje poznają się na pewnej imprezie i później zaczynają się spotykać. Tylko czy coś z tego wyjdzie? Bo są dwie przeszkody. Po pierwsze, oboje są po rozwodzie i sparzyli się na poprzednich związkach. Po drugie, jedną z klientek Evy – poetka Marianne jest… byłą żoną Alberta. I co wtedy?

ani_slowa1

No właśnie. Nicole Holofcaner, reżyserująca ten film to specjalistka od niezależnego kina. I taki jest też najnowszy film – to słodko-gorzka komedia pełna wnikliwych obserwacji oraz refleksji na temat małżeństwa, ale jest ona pełna ciepła i osadzona gdzieś na przedmieściach, wśród tak zwanych przeciętnych ludzi. Trudno odmówić uroku i klimatem trochę to przypomina filmy Woody’ego Allena (choć nie ma tu aż tak błyskotliwego humoru), co nie jest w żadnym wypadku wadą. I pokazuje też jak bardzo szkodliwa może być czyjaś opinia na temat swojego byłego (zwłaszcza, gdy z nich chodzisz). Niby wydaje się, ze w ten sposób można ominąć wpadek, ale to tylko komplikuje sytuację. A wszystko pokazane w sposób ciepły, mądry i zabawny. Naprawdę.

ani_slowa2

Wspomniany już Gandolfini gra tutaj świetnie swoją postać, mocno zrywając swoje emploi twardziela. Jest on ciepły, autoironiczny i uroczy na swój sposób. Partneruje mu znana ostatnio z „Figurantki” Julia Louis-Dreyfus, która dorównuje mu kroku, tworząc bardzo zgrabny duet pozbawiony złudzeń i naiwności. Pytanie czy jest szansa na udany związek między nimi? Na drugim planie za to błyszczą będące w formie Catherine Keener (zmanierowana Marianne) i Toni Collette (gadatliwa Sarah), które wnoszą swoją cegiełkę do tego filmu.

ani_slowa3

Świetny przykład na to, że można zrobić komedię, która nie jest głupia czy naiwna. „Ani słowa więcej” to bardzo nietypowa komedia romantyczna, która mocno idzie pod prąd. Inteligentna, zabawna i ciepła – ostatnio coraz bardziej mi się takie tytuły podobają.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz