

Niemiecki Accept to kapela grająca ciężko i ostro. Zmienili wytwórnię (Nuclear Blast), zostawili producenta (Andy Sneap), ale nadal są pięcioosobowym składem pod wodzą Marka Tornillo (wokal) i po dwóch latach pojawiają się z nowym materiałem.
Jeśli spodziewaliście się złagodzenia dźwięków, delikatniejszych riffów i braku podniosłych refrenów – to znaczy, że nigdy nie słuchaliście Accept. Takiego kopniaka dostajemy na samym początku, gdy słyszymy podniosły „Stampede” z lekko „orientalną” gitarą czy szybki „Dying Breed”. Nawet jeśli pojawiają się wolniejsze kawałki jak „Fall of the Empire” to jest to spokój pozorny, zakłócony chóralnymi refrenami oraz marszowym tempem. Nie brakuje speedu („Trail of Tears”) czy delikatniejszych fragmentów (początek akustyczny „Wanna Be Free”), ale panowie tną i łoją tak jak w tego typu kapelach grać się powinno. Nie zabrakło tez obowiązkowego cytatu, tym razem w „Final Journey” wpleciono fragment „Peer Gyanta” Edwarda Griega. W dodatku ekspresyjny wokal Tornillo jeszcze bardziej podkręca atmosferę, choć pozornie nic się tu nie zmieniło (w porównaniu z ostatnim albumem).
Accept grał ciężko, szybko i ostro. „Blind Rage” podtrzymuje tą tradycję i serwuje naprawdę podniosły łomot zamiast ślepego gniewu. Mam tylko nadzieję, że fani nie odwrócą się i nadal będą chcieli poznać ten łomot surowy i prosty jak niemiecki cep. Sieg hail!
8/10
