Frontside – Prawie martwy

Prawie_martwy

Jedna z bardziej znanych w Polsce grup metalowych, po rocznej przerwie wraca. na poprzednim albumie, Frontside odciął się od hardcore’u na rzecz szeroko pojętego metalu. Czy „Prawie martwy” będzie kontynuacją tej drogi?

Wygląda na to, że tak, zwłaszcza, że utwory pochodzą z tej samej sesji nagraniowej, co „Sprawa jest osobista”. Demon (gitarzysta) i spółka troszkę łagodnieją. Nie znaczy to, że nie są ostrzy czy ciężcy, co już słychać w otwierającym całość „Tak to się teraz robi” z ciężkimi ciosami perkusji oraz równie mocnymi riffami gitarowymi. Troszkę spokojniejszy jest „Barykady nadal stoją”, gdzie w zwrotkach słychać… banjo. O dziwo, gitary brzmią melodyjnie, jednak samej kapeli nie brakuje jaj. Jak inaczej nazwać promujący całość „Lubię pić” z wplecionym akordeonem oraz przebojowym refrenem. Nawet te spokojniejsze utwory (ponad 5-minutowy „Serca głos” z bardzo łagodnym wstępem), a prawdziwą petardą jest tytułowy utwór pachnący bluesem z gościnnym udziałem Sebastianem „Astka” Flasza – pierwszego wokalisty zespołu. Grupa tnie ostro i hardrockowo jak tylko się da.

Swoje też robi świetny wokal Marcina Rdesta, który nie boi się growlować, zaś w tekstach grupa opowiada o tak poważnych sprawach jak praca w korporacji, brak pracy, picie czy egoizm. Wszystko to jednak jest opowiedziane z dystansem i przymrużeniem oka. Prawdziwe kopyto.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz