
Czas wrócić do krainy łagodności, po mocnych i gitarowych albumach ostatnich dni. A czy ktoś może bardziej uspokoić skołatane nerwy jak poezja śpiewana? Pod warunkiem, że śpiewa Mirosław Czyżykiewicz, który ostatnio nie odpuszcza i co roku daje nowy materiał. Po zmierzeniu się z poezją Jarosława Iwaszkiewicza, tym razem dostajemy autorskie dzieło z zeszłego roku – „Odchodzę, wracam”.
Artysta razem z wprawionymi w boju znajomymi (kompozytor i współproducent Hadrian Filip Tabęcki) trzyma się swojej własnej niszy, tworząc swoje. Nie brakuje zarówno nostalgicznych dźwięków gitary („Serce jest Twoje”), zaskoczy jazzowe wejście trąbek (rozpędzony jak nigdy „Magik życia”), zmysłowy bas (spokojniejszy „Chaos”) czy wręcz bluesowe klawisze („Kassowy numer” ze swingującym chórkiem w refrenie, który w końcu idzie w niemal rockowy entourage). Czyżykiewicz zaskakuje co utwór, gdzie nawet do spokojnego numeru jak „Długa noc” dodaje elementy elektroniki oraz zwiewne trąbki czy delikatne gitary z mandoliną w „Miłość ci nic nie wybaczy”. Także ma do powiedzenia fortepian (tytułowy utwór), chórki („Wieniczka”), skręty w fado („A jeśli będzie tak”) i silniejsza obecność gitary („Szczęście raz!”).
Czyżykiewicz śpiewa ze swoim charakterystycznym, niskim głosem, który stanowi nierozerwalną całość z muzyką oraz intrygującymi tekstami. I po raz kolejny jest to album na wysokim poziomie, chociaż dość eklektyczny. Na chwilę wyciszenia idealne.
7,5/10
Radosław Ostrowski
