Przesilenie zimowe

Sześć lat minęło, odkąd swój ostatni film nakręcił Alexander Payne – specjalista od kina niezależnego, ze wskazaniem na słodko-gorzkie historie obyczajowe. Jeśli myślicie, że postanowił zrealizować film gangsterski, głupawą komedię dla nastolatków czy blockbuster, porzućcie wszelką nadzieję. Reżyser nadal skupia się na relacjach międzyludzkich, jednak w zupełnie innej epoce.

holdovers1

Tym razem jesteśmy w Barton Academy – prywatnym liceum dla cholernie bogatych gnojków z internatem w roku 1970. Tutaj właśnie pracuje Paul Hunham (Paul Giamatti), specjalizujący się w historii starożytnej nauczyciel. Nikt go nie szanuje, uczniowie go nienawidzą, rodziny nie posiada – innymi słowy to oderwany od rzeczywistości samotnik. Dlatego to właśnie on ma się zająć grupką uczniów, którzy (z różnych powodów) świąteczną przerwę zmuszeni są spędzić w szkole. Po kilku dniach z piątki zostaje jeden chłopak – Angus Tully (debiutujący na ekranie Dominic Sessa), któremu grozi wydalenie za odległe od dobrego zachowanie. Poza tą dwójką jest jeszcze kucharka Mary (Da’Vine Joy Randolph), której syn zginął w Wietnamie. Co może wydarzyć się przez te dwa tygodnie?

holdovers2

Jak widać po opisie fabuły Alexander Payne robi Alexandra Payne’a. Nadal trzyma się konwencji komediodramatu, gdzie mamy duży nacisk na interakcję między całą trójką bohaterów. Niby pochodzą z różnych środowisk, ale mają ze sobą więcej wspólnego niż się wydaje. Każde z nich jest jak cebula – mają warstwy, a reżyser bardzo powoli odkrywa tajemnice oraz historię naszej trójki. Dla wielu może nawet zbyt powoli, ale to jest celowe działanie. By móc jeszcze bardziej chłonąć zarówno zimowy klimat, jak i zanurzyć nas w realia lat 70.

holdovers3

I a propos realiów, Payne robi wszystko, byśmy weszli w ten świat. Mało ten, ten film WYGLĄDA jakby został nakręcony w latach 70. (w czołówce – z lekko drżącymi napisami pojawia się rok produkcji… 1971), z bardzo charakterystycznym ziarnem, dość zgaszonymi kolorami oraz muzyką z epoki. Nawet udźwiękowienie dialogów (jakby były nagrywane w studiu) jest bardzo niedzisiejsze. Ta techniczna otoczka jeszcze bardziej podkreśla „niedzisiejszość” tej produkcji.

A wszystko dźwiga na swoich barkach fantastycznie trio aktorskie. Paula Giamattiego uwielbiam od nastu lat i tutaj nie zawodzi. Jego profesor Hunham to facet kompletnie z innej epoki, zanurzony w książkach oraz pracy akademickiej, pełen pasji i rzucający złośliwościami. Jednak pod tą warstwą zgorzkniałego inteligenta skrywa się bardzo zagubiony, ale pełen empatii pasjonat. Może społecznie bardzo zdystansowany (choć ma powody – rybi zapach), ale jak chce, potrafi zbudować silną więź. Absolutnie cudowna kreacja. Równie świetna jest Randolph jako kucharka Mary. Bardzo opanowana, niejako będąca głosem rozsądku, nie dająca sobie w kaszę dmuchać. Niemniej jeszcze nie radzi sobie ze śmiercią syna, choć bardzo dobrze to maskuje. Jednak prawdziwym odkryciem jest debiutujący Dominic Sessa. Jego Angus Tully jest z jednej strony bardzo inteligentny, złośliwy i sarkastyczny, z drugiej to bardzo poharatany przez życie oraz rodzinę chłopak. Przekonuje zarówno w momentach bardziej wybuchowych, jak też zdecydowanie wyciszonych. Jego wspólne sceny z Giamattim to dla mnie najlepsze momenty tego filmu.

holdovers4

„Przesilenie zimowe” potwierdza zmysł Payne’a do obserwacji relacji międzyludzkich oraz ich demonów, które ich prześladują i jednocześnie kształtują. Film bardzo niedzisiejszy w realizacji, skupiony i wyciszony, choć może wielu się dłużyć.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz