Ben Harper & The Innocents Criminals – Call it What It Is

Call_It_What_It_Is

Bena Harpera poznałem, gdy przesłuchiwałem jego album w duecie z Charliem Musselwhitem. W zeszłym roku powołał grupę The Innocent Criminals, którą tworzą: basista Juan Nelson, perkusiści Leon Mobley i Oliver Charles oraz klawiszowiec Jason Yates. Właśnie w tym składzie grupa wydała w zeszłym roku album „Call It What Is It”.

Zaczyna się brudno i ostro, czyli „When Sex Was Dirty”, gdzie perkusja strzela na początku każdej linijki, by pod koniec zaserwować gitarę. Dalej jest różnorodnie – od spokojniejszych, akustycznych fragmentów (początek blusiska „Deeper and Deeper” czy wolny, lecz gęsty utwór tytułowy) po szybsze, także gitarowe numery (skręcający w stronę dynamicznego folku „How Dark Is Gone”). Nie zabrakło też nawet bujania jak w łagodnym „Shine” z ciekawymi dzwoneczkami oraz lżejsza gitarą czy „All That Has Grown” z troszkę podchmieloną gitarą. A gdy trzeba troszkę podostrzyć, to pojawia się „Pink Balloon” czy reggae’owy „Finding Our Way”.

Szkoda, że jest to tylko jedenaście utworów, bo Harper ma urok czar i jest w formie. Surowy wokal w połaczeniu z gitarą daje dobre efekty. Nie wiem jak to się nazywa, ale bardzo spodobało mi się to wydawnictwo.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Gov’t Mule – Shout!

Shout

Zespół Governent Mule (w skrócie Gov’t Mule) jest bardzo popularną w Ameryce kapela grającą blues rocka. Kapela zaczynała jako poboczny projekt gitarzysty i perkusisty zespołu Allman Brothers Band, by potem muzycy (Warren Hayes i Allen Woody) odłączyli się od macierzystej formacji i działali na własne konto. Jeśli tak jak ja nie mieliście jeszcze styczności z tą grupą, może zacząć od najnowszego 15 albumu „Shout!”.

Jednak nie jest to do końca typowy materiał. Zawiera on 11 nowych piosenek, które brzmią po prostu mocno i z kopytem. Nie brakuje ostrego grania („World Boss” czy „Bring On The Music”), inspiracji Deep Purple („No Reward” – te organy), skrętów w bluesa („Captured”), nawet skręty w reggae, choć tutaj dziwnie to brzmiało („Scared to Live”) czy funka („Stoop So Low”), co wywołuje tutaj sporą zadymę. A całość jest energetyczna i powalająca. Zaś wokal Hayesa i jego riffy to poezja.

Jednak zespół przygotował mała niespodziankę. Otóż na albumie pojawia się druga płyta z tymi samymi piosenkami, jednak jest jedna mała różnica. Na drugiej płycie za to pojawiają się zaproszeni wokaliści, którzy mierzą się z tymi utworami, a są to m.in. Ben Harper, Elvis Costello, Sammy Hagar, Dr. John, Dave Matthews czy Steve Winwood. Szczerze, wszyscy panowie spisali się co najmniej bardzo dobrze i trudno mi rozstrzygnąć, która wersja tych piosenek jest lepsza. A jest to w tym przypadku wartość dodana i świadczy o sporej odwadze zespołu.

Mówi się o nich, że nigdy nie nagrali słabej płyty. „Shout!” to bardzo dobry album zespołu Gov’t Mule. Jak ktoś szuka rockowo-bluesowego grania, pozycja jak znalazł.

8/10

Radosław Ostrowski

Ben Harper with Charlie Musselwhite – Get Up!

Get_Up_300x300

Zdarzało się nieraz, że przedstawiciele tego samego gatunku nagrywali wspólnie album. I niedawno doszło do spotkania dwóch indywidualności. Ben Harper to wokalista i multiinstrumentalista, grający muzykę na styku bluesa, folku, zaś Charlie Musselwhite jest białym mistrzem gry na harmonijce ustnej. Ze spotkania tych dwóch osób powstał album „Get Up!”.

Album zawiera 10 piosenek bluesowych, gdzie wokal Harpera i harmonijka Musselwhite’a tworzą mocną mieszankę. Poza nimi dwoma przewija się tu gitara zarówno klasyczna („Don’t Look Twice”, „You Found Another Lover (I Lost Another Friend)”) jak i elektryczna (zadziorna w „I’m In I’m Out and I’m Gone” z rytmiczną perkusją czy surowa w „I Don’t Believe a Word You Say”), choć pojawia się też klaskanie i tamburyn („We Can’t End This Way”). Także jest dość spore zróżnicowanie. Nie brakuje spokojnych kawałków („You Found Another Lover (I Lost Another Friend)” na gitarę i harmonijkę czy trochę idące w country „I Ride At Dawn” na gitarze elektrycznej) jak i trochę przyśpieszających tempo  jak „Blood Side Out” z mocną perkusją, harmonijką i gitarą elektryczną czy bardziej retro „She Got Kick” pachnące rock’n’rollem z fajnym fortepianem, lekką gitarą elektryczną. Niby mało kompozycji, z czas mija bardzo szybko.

Głos Harpera jest solidny i bluesowy, czasem zadziorny jak „I Don’t Believe a Word You Say”. Brzmi bardzo naturalnie i przyjemnie. Także warstwa tekstowa jest na dobrym poziomie, dotykając tematyki przyjaźni, miłości i życiu.

Panowie zrobili bardzo udany album bluesowy, który słucha się z zainteresowaniem, a przy każdym odsłuchu zyskuje. To co? Wsiejemy i do dzieła.

8/10

Radosław Ostrowski