
Trudno nie zauważyć Beth Ditto – wokalistki bardzo popularnego w latach 90. Gossip. I nie chodzi tu tylko o gabaryty, ale o spore umiejętności wokalne. Tym razem artystka (po 6 albumach z macierzystą formacją) postanowiła spróbować sił solo, czego efektem jest “Fake Sugar”.
Od strony producenckiej Ditto dostała wsparcie od Jennifer Decilveo, współpracującą m.in. z B.o B., Rynem Weaverem czy Melanią Martinez. Czuć tutaj zarówno popowe ciągoty producentki zmieszane z lekko rockowym zacięciem. Taki jest otwierający całość wyciszony “Fire”, który przy obecności perkusji dokonuje (niewielkiego, ale jednak) przyspieszenia. Równie spokojny jest “In and Out” z nakładajacym się echem, ale tytułowy utwór z aktywniejszą perkusją pasuje do tańca (i jeszcze te cudne chórki). Takiego, bardziej intymnego oblicza się nie spodziewałem, choć zgrabnie wykorzystywana elektronika tworzy specyficzny klimat.
Czy to znaczy, ze brakuje szybszych numerów? Absolutnie nie, bo tempo przyspiesza od połowy wydawnictwa. Taki jest “Savoir Faire”, ocierający się o alternatywny pop, “We Could Run” z “brudną” elektroniką oraz dynamiczną perkusją (końcówka jest świetna), bardziej skoczny “Oh La La” z zakrzyknięciami w tle czy najostrzejszy w zestawie “Go Baby Go” oraz mocne gitarowo “Oh My God”. Dopiero pod koniec płyty wszystko się uspokaja i wycisza jak w niemal eterycznym “Love in Real Life”.
Ditto zaskakuje tym, jak bardzo łagodnie, wręcz delikatnie wykonuje swoje utwory, rzadko pozwalając sobie na ekspresję. To bardzo liryczna płyta, pełna miłości, ale i smutku, co dobrze oddają teksty. I nie jest to w żaden sposób przesłodzone, co w przypadku pop-rockowego grania jest bardzo łatwo. Może troszkę dla mnie było za spokojnie, niemniej “Fake Sugar” jest przykładem dobrej, nieoczywistej, popowej muzyki zrobionej z głową.
7,5/10
Radosław Ostrowski
