Podróż Felicji

Felicja jest młoda, nastoletnią Irlandką, która wyrusza do Wielkiej Brytanii. Szuka tam swojego chłopaka, który pracuje w fabryce kosiarek w Birmingham. Robi to ona, bo jest z nim w ciąży. W poszukiwaniach pomaga jej przypadkowo poznany Joseph Hilditch, który ma swoje motywy.

felicja1

Atom Egoyan nie jest reżyserem zbyt lubianym przez kinomanów w Polsce, co raczej nie dziwi. Jego filmy są bardzo hermetyczne i czasami zawieszone między byciem thrillerem a dramatem stawiając na kameralny nastrój i spokojne tempo. Nie inaczej jest w „Podróży Felicji”, która jest zderzeniem dwojga bohaterów, których losy poznajemy osobno, by doszło do zderzenia. Reżyser miesza chronologię, bawi się montażem, podkreślając zarówno skomplikowaną przeszłość bohaterki (pohańbionej przez związek z Anglikiem) jak i Hilditcha, jednak tutaj nie można zdradzić zbyt wiele, gdyż przeszłość mężczyzny jest tajemnicza. Psychologiczne portrety obojga bohaterów intrygują i przykuwają uwagę, jednak tempo jest tak powolne, a po 40 minutach podejrzewamy jaki może być finał. Problem w tym, że zakończenie jest fałszywe, zaś napięcie jest mocno osłabione i wtedy może przyjść rozczarowanie.

felicja2

Sytuację próbują ratować aktorzy i im się to nawet udaje. Znakomity jest tutaj Bob Hoskins w roli Hilditcha. Facet kocha kuchnię i to widać w scenach, gdy przyrządza posiłki (jest kierownikiem kuchni) i sprawdza wrażenie bardzo sympatycznego i empatycznego człowieka. Prawda jest taka, że jest to maska ukrywająca człowieka samotnego, którego zmarła matka (Arsinje Khanjian troszkę przypominająca Nigelę Lawson) naznaczyła. Przeciwieństwem jest zagubiona Felicja (bardzo dobra Elaine Cassidy), która próbuje odnaleźć się, wkraczając w dorosłe życie. Relacja między tym dwojgiem jest clue całego filmu, trzymając w sporym zainteresowaniu.

Fantastyczna gra aktorska troszkę wnosi „Podróż” na wyższy poziom, ale czuję pewien niedosyt. Było niby dobrze, ale sam nie wiem na co liczyłem. Na coś mocniejszego i bardziej działającego na emocje. Ale to kawał solidnego kina.

7/10

Radosław Ostrowski

Długi Wielki Piątek

Harold Shand jest bardzo szanowaną osobą brytyjskiego półświatka, który prowadzi poważne interesy z różnymi ludźmi. Właśnie wrócił zza Wielkiej Wody, by zrobić duży deal z amerykańską mafią. I kiedy sprawa wydaje się bliska załatwienia, ktoś zamierza przestawić szyki. Najpierw zostaje wysadzony samochód Harolda (ginie kierowca), a jeden z jego współpracowników został zasztyletowany w basenie. Wspólnicy z USA odkrywają prawdę i dają 24 godziny na opanowanie sytuacji.

wielki_piatek1

Dla wielu brytyjskie kino gangsterskie zaczęło się od „Porachunków” Guya Ritchie czy „Sexy Beast” Jonathana Glazera, ale tak naprawdę początki były we „Włoskiej robocie” (1969) i „Dopaść Cartera” (1971) z Michaelem Cainem.  Innym klasykiem mającym wpływ na brytyjską gangsterkę był film Johna Mackenziego „Długi Wielki Piątek”. Jest to film niepozbawiony realistycznej brutalności, z piętrową intrygą oraz interesującym portretem półświatka, gdzie nie ma miejsca na subtelności i dyplomację. Sam początek może dać lekką wskazówkę co do odczytanie tego, co się potem wydarzy. Akcja może nie pędzi na złamanie karku, ale ten specyficzny klimat, pełen pozornej elegancji (knajpy, jacht) oraz spelun i brudu jest mocno odczuwalny. Wszelkie spory rozwiązuje się za pomocą pistoletów, maczet oraz pięści. Wyjaśnienie całej zagadki daje sporą satysfakcję, a osadzenie jej w czasie dwóch dni przed Wielkanocą może nadać nowy kontekst całej opowieści. Co nie znaczy, ze film jest zwyczajnie nudny, o nie. Trzyma w napięciu, ma kilka mocnych scen (przesłuchanie w rzeźni, rzadkie, jednak gwałtowne sceny przemocy), wzbogaconych świetną muzyką oraz tempem epoki. Lojalność, zdrada, wybuchy – to wszystko ogląda się naprawdę przyjemnie, a realizm jest dodatkowym smaczkiem.

wielki_piatek2

Ale ten film nie miałby tej siły ognia, gdyby nie fenomenalna rola Boba Hoskinsa. Choć Harold wydaje się mikrusem fizycznym, to jednak ma sporo energii i charyzmy w roli bezwzględnego gangstera, traktującego całą sprawę bardzo osobiście. Jest lojalny wobec przyjaciół i bezwzględny wobec wrogów, dobierając sobie różnych wspólników z rady miasta czy policji. Zna słowo odpowiedzialność i nie daje sobie w kaszę dmuchać, a finał w jego wykonaniu (dwie minuty bez słów) to niemal perełka. Wspiera go cała masa wyrazistych aktorów drugiego planu jak Dave King (skorumpowany glina Parky), P.H. Moriarty (ostry Brzytwa) czy Derek Thompson (Jeff), ale nawet oni musza ustąpić apetycznej Helen Mirren. Victoria – kobieta Harolda jest dla niego wsparciem i opoką, choć jest bardzo elegancką kobietą.

wielki_piatek3

„Długi Wielki Piątek” jest długi (niecałe dwie godziny) i jest wielki, choć dla fanów współczesny sensacji może wydawać się zbyt nużący. Ale to kawał bardzo dobrego i stylowego kryminału, który jest w stanie zrobić tylko Anglia.

8/10

Radosław Ostrowski

Hook

Kim jest Piotruś Pan? To pytanie retoryczne. Chłopiec, który nie chciał dorosnąć, mieszkał w Nibylandii i walczył z kapitanem Hakiem. A wyobraźmy sobie taką sytuację, że Piotruś Pan dorósł, ma dzieci i mieszka w USA. Poznajcie Petera Banninga – prawnika, który ma dwójkę dzieci. Zaniedbuje trochę syna i ma dobre relacje z córką, ale jest strasznie zapracowany. Ale kiedy jego dzieci zostaną porwane przez kapitana Haka, początkowo Peter traktuje to jak żart, jednak pojawienie się wróżki Dzwoneczka zmusza go do weryfikacji swoich myśli oraz podjęcia konfrontacji z Hakiem. Tylko jak tego dokonać?

hook1

Steven Spielberg postanowił zrobić własną wersję historii o Piotrusiu Panie. W zasadzie jest to film przygodowy skierowany do naprawdę szerokiego grona odbiorców. A co tam się dzieje? Poza walką dobra ze złem, jest tutaj jeszcze większa konfrontacja – o rodzinę, odnalezienie w sobie dziecka, co w świecie pełnym pośpiechu i zapracowania jest naprawdę trudne. Ale jak to w baśniach i bajkach bywa – wszyscy dostajemy drugą szansę. Reżyser bardzo sprytnie ogrywa wszelkie chwyty kina przygodowego i klasycznej baśni – Nibylandia wygląda tutaj naprawdę bajkowo, piraci są piratami, czyli obdartymi, trochę brudnymi i nieogolonymi facetami. No i są Zagubieni Chłopcy, czyli nigdy nie dorastające dzieciaki walczące z piratami – niewinne, bawiące się i używający swojej wyobraźni.

hook2

Nie mogło też zabraknąć humoru, przeplatanego w scenach akcji jak finałowa konfrontacja z Hakiem, gdzie użyty jest karabin strzelający kurzymi jajami czy podczas pierwszego spotkania Petera z Zagubionymi Chłopcami. Same sceny akcji są poprowadzone z energią oraz naprawdę szybkim tempem, w czym pomaga zarówno świetna praca operatora Deana Cundeya (kontrast między Nibylandią a mroźnym Londynem) jak i kapitalna muzyka Johna Williamsa, które posiadają tą magię potrzebną przy tego typu produkcjach. A sama historia Piotrusia Pana mocno trzyma się i wciąga do samego finału, ciekawe co by na to powiedział James Barrie.

hook3

Jednak ten film nie udałby się tak bardzo, gdyby nie fantastyczne kreacje. Zarówno dzieciaki (ze świetnym Dante Biasco jako niepokornym Rufio czy Charliem Korsmo w roli Jacka, syna Petera) jak i ci bardziej doświadczeni aktorzy poradzili sobie bezbłędnie. Ale tak naprawdę film zawłaszczyli sobie dwaj panowie. Robin Williams w roli dorosłego Piotrusia Pana jest po prostu wyborny, a jego dość powolna transformacja oraz odnajdywanie wewnętrznego dziecka jest bardzo przekonująca. A moment, gdy przelatuje nad Nibylandią jest po prostu piękna. Ale kim byłby Piotruś Pan bez kapitana Haka, brawurowo poprowadzonego przez Dustina Hoffmana. Charyzmatyczny, demoniczny, trochę na granicy przerysowania, ale nie popadający ani w przesadę ani w groteskę. Ale jednocześnie jest znużony czekaniem na ostateczną rozgrywkę miedzy sobą a Piotrusiem (próba samobójcza). Drugi plan to zdecydowanie nieodżałowany Bob Hoskins, czyli oddany i trochę komiczny Smee.

hook5

„Hook” nie spotkał się z życzliwym przyjęciem krytyków, ale widownia waliła nogami do kin. I znowu udało się Spielbergowi zrobić ocierający się o geniusz film familijny, idealnie skrojony dla wszystkich i jednocześnie z  sercem i ciepłem tak charakterystycznym dla tego twórcy.

hook4

8/10

Radosław Ostrowski


Mona Lisa

Mona Lisa  to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w historii malarstwa. Ale ten film nie jest jej biografią, a z obrazem Leonarda da Vinci łączy tylko to, że pojawia się ona na lodówce. Teraz poznacie niejakiego George’a – prostego człowieka, który kiblował i teraz wychodzi z więzienia. Żona nie chce go znać i utrudnia kontakty z córką, więc zamieszkuje u kumpla – mechanika Thomasa. W końcu, dzięki swojemu dawnemu szefowi, Mortwellowi zostaje zatrudniony jako kierowca pewnej luksusowej call-girl Simone. Po początkowych animozjach, zaczynają dogadywać się ze sobą. I wtedy Simone prosi go o pomoc w odnalezieniu koleżanki Cathy, która zaginęła bez wieści, a zajmowała się prostytucją. Przysługa wpędza George’a w tarapaty.

mona_lisa1

Irlandzki reżyser Neil Jordan to facet, który potrafi zaskoczyć, jeśli nie trzyma się sztywno konwencji i gatunków. „Mona Lisa” to dziwaczna mieszanina melodramatu, kryminału z zacięciem społecznym. I w każdym polu sprawdza się bardzo dobrze. Z jednej strony to historia budzącego się uczucia prostego i odrobinę prymitywnego faceta z elegancką prostytutką, z drugiej jest tu bardzo mroczna tajemnica, gdzie mamy do czynienia z prostytucją, pornografią i narkotykami (pośrednio). I pod tym względem film Jordana budzi skojarzenia z „Taksówkarzem” Martina Scorsese, choć nie jest on aż tak mroczny. W tym brudnym świecie, gdzie każdy kogoś udaje, nasz bohater nie pasuje do niego, padając ofiarą manipulacji, zaś jego uczucia są wystawione na ciężką próbę. Wszystko to jest zasługą zarówno precyzyjnego scenariusza, pełnego wielu zwrotów, pewnej ręki reżysera oraz bardzo dobrej strony technicznej ze świetnymi zdjęciami Rogera Pratta na czele. Można się przyczepić, że w połowie następuje lekkie uśpienie sytuacji czy zakończenie może wydawać się mało satysfakcjonujące (dla mnie całkiem niezłe), ale klimat i atmosfera są tutaj nie do podrobienia.

mona_lisa2

Także aktorzy prezentują się w wysokiej formie. Tutaj błyszczy fenomenalny Bob Hoskins. George w jego wykonaniu to samotny, trochę prymitywny facet, który potrafi się opanować i jest prostoduszny, przez co bardzo łatwo można nim sterować. Każde emocje tej postaci wygrywa bezbłędnie i kibicujemy mu do samego końca. Kroku nie ustępuje mu Cathy Tyson – pozornie sprawia wrażenie wywyższającej się kobiety, przyzwyczajonej do pewnego poziomu życia oraz pewnej kultury osobistej. Ale tak naprawdę to bardzo skryta kobieta, która ukrywa pewna mroczną przeszłość i potrzebuje pomocy do załatwienia swoich spraw. Jeśli chodzi o drugi plan, wystarczyłoby wymienić jedno nazwisko – Michael Caine. Tutaj jest bezwzględnym gangsterem, który czuje się jak ryba w wodzie w każdym otoczeniu. I jest jeszcze Robbie Coltrane, czyli prosty mechanik Thomas, który lubi kryminały.

mona_lisa3

Mroczna bajka o rycerzu w białej zbroi, który zostaje wystawiony do wiatru. Jordan jeszcze później miał wiele razy zaskakiwać, co przyniosło mu estymę i popularność.

8/10

Radosław Ostrowski