Zwierzogród 2

Chyba na żadną kontynuację w tym roku nie czekałem tak bardzo jak na drugą część „Zwierzogrodu”. Bardzo szeroka metropolia mieszająca wszystkie rasy antropomorficznych zwierząt dawała sporą przestrzeń do eksploracji. Plus nasz cudowny niedopasowany duet lis Nick Bajer/królik Judy Hops, którzy działają jako stróże prawa. Jak sobie poradzi nasz duet, którego zaczyna coś zgrzytać?

Bo Bajer to wygadany cwaniaczek, zaś Hops jest aż nadgorliwa w prowadzeniu spraw, nie potrafiąc odpuścić. Tym razem pakują się w o wiele poważniejszą intrygę niż poprzednio. Tym razem wszystko krąży wokół kodeksu Rysiowieckich – rodu założycielskiego miasta, które działa już od 100 lat. Z jakiegoś powodu rękę – nie dosłownie, lecz w przenośni – chce położyć pewien… wąż. Co jest dość niezwykłe, albowiem gady w mieście nie są zbyt powszechnym widokiem. Szczególnie te śliskie, co wiąże się z tajemniczą zbrodnią czasów założenia miasta. Więc nasza para (wbrew przełożonemu, kolegom i częściowo sobie) decyduje się rozwikłać zagadkę.

Wraca duet twórców Byron Howard/Jared Bush i wydawałoby się, że po tylu latach twórcy nie będą mieli zbyt wiele pomysłów na sequel. Bo znowu będziemy mieli komedię opartą na zderzeniu charakterów i kontrastach, przy użyciu stereotypów antropomorficznych zwierzątek? Pomyślcie jeszcze raz. Dość szybko wskakujemy do historii (po krótkim przypomnieniu zakończenia oryginału), gdzie w centrum znajduje się nasz duet. Między nimi nadal jest chemia, ale też są tarcia, które wystawią ich „współpracę” na wysoką próbę. Sama intryga pozwala odkryć inne lokacje jak rodzinna siedziba Rysiowieckich (rysie), górskie krajobrazy, mocno inspirowane Luizjaną dzielnica wodna czy pustynię. Miejscówki są zróżnicowane i pięknie wyglądające – szczególnie finał w opustoszałej dzielnicy gadów. Jednocześnie nie brakuje tu przykład jak bardzo łatwo można zmanipulować społecznością, by wywołać strach, wrogość i uprzedzenia. Szczególnie wobec jednostek wpływowych i przy władzy. Może historia bywa przewidywalna, jednak angażuje swoim tempem, bardzo kreatywnymi pościgami oraz satysfakcjonującym zakończeniem. Nie brakuje powrotu starych znajomych (pan Be, czyli kreci ojciec chrzestny; sprzedający lipne filmy Łasica; leniwiec Flash), lecz nie ma tu żerowania na nostalgii oraz parę zaskakujących odniesień (nie spodziewałem się w animacji Disneya… „Lśnienia” Kubricka). Z kolei nowi bohaterowie (podcasterka Gryzelda Klonowska, nie pasujący do rodziny Ryszard czy podejrzany wąż – Grześ Żmijewski) pięknie uzupełniają się i wnoszą sporo świeżości.

No i nie można nie wspomnieć o polskim dubbingu. Nieżyjącego już Wojciecha Paszkowskiego na stołku reżysera zastąpił Grzegorz Pawlak (głos Flasha), zaś dialogi tłumaczył Jakub Wecsile. Zachowano przekład nazwisk postaci i nazw własnych, które są dość kreatywne. Stare głosy wracają, w tym rewelacyjny duet Julia Kamińska/Paweł Domagała, których ciągle słucha się z przyjemnością. Z nowych głosów najlepiej wypadł zaskakujący Maciej Stuhr (Grześ Żmijewski), trzymający klasę Andrzej Grabowski (Krzesimir Rysiowiecki) oraz żywiołowa stand-uperka Wiolka Walaszczyk (Gryzelda Klonowska). Jest tutaj jeszcze parę zaskakujących epizodów, o których nie chcę mówić, ale odkrywanie ich jest dodatkową frajdą i wielokrotnie łapałem się na tym, że znam ten głos.

Czy warto było czekać na kontynuację „Zwierzogrodu”? Jak najbardziej tak. Twórcy tutaj czerpią w pełni z konwencji buddy movie, mają świetnie napisane postaci, sama animacja jest pełna uroku oraz szczegółów, zaś intryga angażuje. Film daje sporo frajdy najmłodszym oraz tym troszkę starszym, dorównując i nawet przebijając poprzednikowi. A to nie jest łatwa sztuka.

8/10

Radosław Ostrowski

Nasze magiczne Encanto

60-ta animacja Disneya – kurde, kiedy to się stało? Po wielu wzlotach i upadkach studio nadal dzielnie się trzyma, nie ustępując konkurencji krajowej (Pixar, DreamWorks, Sony). Ciągle potrafi czarować, pieścić oczy i trzyma poziom, bez poczucia zmęczenia. Nieprawdopodobne osiągnięcie, co pokazała zeszłoroczna „Raya i ostatni smok”, a także ich najnowsze dzieło.

Tak jak we wspomnianej „Rai”, „Encanto” eksploruje kolejną mniejszość etniczną, tym razem osadzając w niby-współczesnej, ale quasi-baśniowej opowieści rodzinnej. Nie jest to zwykła familia, lecz rodzina Madrigal, której członkowie posiadają Dar – nadludzką moc (inną dla każdej osoby). Wszystko zaczęło się, gdy nestorka rodu uciekła razem z rodziną (mąż + 3 dzieci) w góry. Niestety, podczas ucieczki zginął jej mąż i wskutek działania świecy powstaje domostwo Castila, zaś w okolicy zbudowane zostaje miasteczko. Od tej pory każdy członek rodziny otrzymuje moce, pomagające służyć społeczności. Wszystko widzimy oczami Mirabel, która jako jedyna żadnego daru nie posiada, przez co troszkę jest widziana jako odrzutek. Tak samo jak widzący przyszłość Bruno, o którym się nie mówi.

Wydaje się, że magia oraz wszelki dobrobyt są w najlepszym porządku. Jednak dziewczyna podczas uroczystości otrzymania Daru przez młodego Antonio ma wizję niszczącego się domu oraz wyparowującej magii. Czyżby wszystkim groziła katastrofa? I dlaczego nikt jej nie wierzy? Mirabel musi wyjaśnić całą sprawę, ale bez wsparcia najbliższych będzie to bardzo trudno.

„Encanto” idzie w stronę realizmu magicznego, zmieszanego z historią obyczajową oraz – a jakże by inaczej – wstawkami muzycznymi. Wszystko to by opowiedzieć o konflikcie między służeniu innym w ramach posiadanego daru (filozofia babci) i wsparciu rodziny a byciu sobą. Bo w którymś momencie ta presja zadowolenia najbliższych staje się sporym balastem, co zaczyna zauważać Mirabel (nie jest to jednak powiedziane wprost, lecz za pomocą… piosenek – fantastycznych). A wszystko skryte jest aurą tajemnicy, związaną z wizją tego, o którym się nie mówi. Odkrywane jest to powoli, lecz bardzo konsekwentnie, pozwalając bliżej poznać każdego członka rodziny (nawet jeśli nie daje mu się zbyt wiele czasu) – głównie skupiając się na babci, Mirabel, jej siostrach oraz ukrywającym się Bruno.

I twórcy zgrabnie balansują między poważnym dramatem a ciepłą, niemal baśniową komedią. Wygląda to przepięknie, ze świetnie wykonanymi scenami muzycznymi (przedstawienie członków rodziny przez Mirabel, dylematy siłaczki Luisy), gdzie nie brakuje popisy kreatywnej wyobraźni. Humor troszkę grany jest dzięki slapstickowym gagom (w czym mocno pomaga sam dom), jednak jest tylko dodatkiem. Bo tak naprawdę chodzi tu o zderzenie tradycji, która tak naprawdę staje się formą opresji oraz dążenia do perfekcji w celu ochrony Daru (postawa babci – dawno nie widziałem na ekranie tak toksycznej matrony) a nie posiadającą go – przez co gorszą – Mirabel. Ta odkrywa kolejne sekrety, dostrzega „pęknięcia” w rodzinie, czy to jednak doprowadzi do scalenia rodziny i przewartościowania pewnych rzeczy?

Niby film podąża znajomymi ścieżkami oraz tropami, ale potrafi zaangażować, oczarować wizualnie, a także czuć w tym serce. Brzmi również świetnie, co jest zasługą muzyki oraz dubbingu. Magia w studiu Myszki Miki nadal istnieje, co dla nas jest tylko korzyścią.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Zwierzogród

Czym jest Zwierzogród? To takie miasto, gdzie zwierzęta (wszelkiej maści) żyją ze sobą w zgodzie, a każdy może być kimkolwiek się to żywnie podoba. Właśnie tam trafia młoda króliczka, czyli Judy Hobs. Króliczek, bardzo chce zostać policjantką i marzy, by prowadzić bardzo poważne i ważne sprawy. Ale na miejscu wszystko zostaje bardzo mocno zderzone z rzeczywistością. Zamiast wielkiej sprawy: mandaty. I tak przypadkowo poznaje pewnego cwanego lisa, Nicka Bajera – gościu robi troszkę na lewo i zostaje zaszantażowany. Niejako wskutek okoliczności nasz króliczek prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia kilkunastu zwierząt, ale skupia się na wydrze, w czym pomaga (niejako wbrew sobie) lisiur Bajer.

zwierzogrd1

Disney postanowił przypomnieć sobie, za co kochaliśmy te studio, gdy tacy ludzie jak ja byli bardzo małymi szkrabami, oglądającymi „Króla Lwa” czy „Piękną i Bestię”. Tutaj twórcy w konwencji kryminalnej komedii, próbują opowiedzieć o inności oraz przełamywaniu stereotypowego spojrzenia na innych. A co może pomóc przełamać bariery jak pokazanie bohaterów jako zwierzęta? I jest tutaj bardzo bogata galeria: komendantem jest byk, ochroniarzami gangstera syberyjskie misie, burmistrzem jest lew, a w urzędach pracują wolne jak nigdy leniwce. No i kontrastowy duet królik/lis, który musi też przełamać swoje lęki i nieufność.

zwierzogrd3

Sama intryga jest bardzo zgrabnie poprowadzona, serwując w odpowiedniej ilości powagę i humor. Wystarczy wspomnieć brawurowy pościg za bandytą w Chomiczówce (miastu małych zwierzątek) czy ucieczkę przed tygrysem. Do tego twórcy zgrabnie rzucają okiem dla sprawniejszych kinomanów, bo jak inaczej nazwać spotkanie z panem B., który jest… krecim ojcem chrzestnym (i głos ma niski niczym don Corleone). Więc jest wiele dla każdego: i do śmiechu, do płaczu, ale i do refleksji. Wszystko w odpowiednich proporcjach, ale bardziej skierowane jest to dla dzieci. Sama animacja jest po prostu cudowna, kreska przyjemna dla oka, a muzyka odpowiednio buduje napięcie, mieszając stylami.

zwierzogrd2

I jeszcze polski dubbing, który jest wartością dodaną, co w przypadku animacji jest pewnym standardem. Nie inaczej jest w „Zwierzogrodzie”, gdzie nakręca całość świetny duet Julia Kamińska/Paweł Domagała. Idealnie połączenie wrażliwości, cwaniactwa, słodkości oraz umiejętnego wychodzenia z każdych tarapatów, ale tak naprawdę oboje łączy pewna nieufność, zmieniająca się w zaufanie oraz wzajemne wsparcie w najtrudniejszych momentach. Na drugim planie jest wiele ciekawych postaci, z których najbardziej zapada w pamięć delikatny Pazurian (Sebastian Perdek), groźny pan B. (kompletnie nie do poznania Wojciech Paszkowski), leniwiec Flash (tak wolno Grzegorz Pawlak nigdy nie mówił) czy bardzo surowy komendant Pogo (Krzysztof Stelmaszyk).

zwierzogrd4

„Zwierzogród” to jedna z ciekawszych i sympatyczniejszych animacji jakie powstały w ostatnim czasie. Świetna gatunkowa rozrywka, jak i trafny portret współczesnego świata, gdzie może dojść do różnych konfliktów oraz zwarć. Jednak w tym bogatym i różnym świecie da się znaleźć nic porozumienia, a to naprawdę dużo.

7,5/10

Radosław Ostrowski