Caro Emerald – The Shocking Miss Emerald

The_Shocking_Miss_Emerald

Trzy lata temu objawiła się światu pewna holenderska wokalistka, która mieszała retro z nowoczesnością. Teraz Caro Emerald po świetnie przyjętym debiucie pojawia się ze swoim najnowszym albumem, gdzie dzieją się różne rzeczy.

„The Shocking Miss Emerald” konsekwentnie idzie drogą wyznaczoną przez debiut, czyli łączymy otoczkę retro (w tym przypadku swing i jazz) z bardziej współczesnym rytmem. Nie brakuje tutaj skreczy (singlowe „Tangled Up” mieszające tango z rapem), trochę wodewilu („Coming Back As a Man”), pójścia w klimaty Bonda („I Belong to You”) czy odrobiny mroku („Black Valentine”). Całość jest naprawdę równa, każdy z instrumentów ze świetnymi dęciakami i rytmicznym kontrabasem na czele + skrecze i ziomalska konsoleta pasuje do całości i tworzy bardzo intrygującą tkankę („Completely”). Poza tym pojawiają się dość często smyczki („One Day”), gdzieś w tle przewija się gitara elektryczna („Black Valentine”), pianino („Pack Up the Louie”), mandolina („Liquid Lunch”). Owszem, przypomina to trochę stylem Michaela Buble czy Dianę Krall, ale moim skromnym zdaniem Emerald jest bardziej do tańca i skoczniejsza od pozostałej dwójki.

Jej dość delikatny głos dopełnia tego obrazu, który jest trochę jakby wzięty z dawnej epoki. Razem z niezłymi tekstami tworzy to bardzo ciekawą i intrygującą całość. Innymi słowy: byłem w szoku i mnie zatkało, że tak można łączyć stare z nowym. Warte czasu i pieniędzy, nie tylko dla starszych.

8/10

Radosław Ostrowski