Czerwone Gitary – Symfonicznie

czerwonegitarysymfonicznie

Trudno mi wyobrazić sobie człowieka w Polsce, który nie wiedziałby kim są Czerwone Gitary. Legenda polskiego rock’n’rolla wróciła w zeszłym roku z nowym albumem „Jeszcze raz”, który spotkał się z ciepłym odbiorem. W tym samym 2015 roku z okazji 50-lecia działalności wydali też album koncertowy z Orkiestrą Symfoników Gdańskich, gdzie zagrali utwory w hołdzie Krzysztofowi Klenczonowi.

I udaje się zachować symbiozę między zespołem a orkiestrą, co nie jest takie łatwe. Z kolei zestaw piosenek jest dość oczywisty i mało zaskakujący (kompozycje Klenczona). Nie mogło zabraknąć „Kwiatów we włosach” (fantastyczne smyczki z fletami we wstępie), „Wróćmy nad jeziora” czy „Matura”. Ale nawet w tak ograne utwory, symfonicy dają ogień i czad (dynamiczne i ostre „10 w skali Beauforta” czy pachnące preriami Dzikiego Zachodu „Powiedz stary, gdzieś ty był”), a czasami tworzą liryczne tło (solo trąbki w „Jesień idzie przez park” czy prześliczny wstęp dęciaków drewnianych w skocznym „Roku z kapryśną dziewczyną”). Dodatkowym smaczkiem są wplecione fragmenty utworów muzyki klasycznej (m.in. wojskowy wstęp do „Białego krzyża”). Słychać też, że to koncert, bo publiczność reaguje nie tylko „krzycząc” swoją obecność, ale też i śpiewając razem z muzykami.

Jestem pod sporym wrażeniem, że zespół z tak dużym doświadczeniem nadal potrafi zauroczyć i sprawić przyjemność ze słuchania. Mimo odmłodzenia składu (z oryginalnego zostali tylko gitarzysta Jerzy Kosela –  odszedł w maju 2015 roku – i perkusista Jerzy Skrzypczak), nadal jest to świetnie działająca maszynka koncertowa. Absolutnie polecam, także młodszym.

8,5/10

Radosław Ostrowski

Czerwone Gitary – Jeszcze raz

Jeszcze_raz

Legenda polskiej muzyki rozrywkowej, który swój złoty okres miał w latach 60. oraz 70., a z podstawowego składu zostało tylko dwóch muzyków (gitarzysta Jerzy Kosela oraz perkusista Jerzy Skrzypczak), nadal funkcjonują i koncertują. Do składu doszli jeszcze młodsi: Mieczysław Wądołowski (gitara akustyczna i wokal), Arkadiusz Wiśniewski (gitara basowa i wokal), Dariusz Olszewski (gitara i wokal) oraz Marcin Niewęgłowski (gitara i śpiew). A z okazji 50-lecia działalności Czerwone Gitary wracają z nowym (po 10 latach) materiałem.

Stylistycznie nic się nie zmieniło – to nadal melodyjny pop-rock zrealizowany współcześnie, co słychać w dźwiękach wplecionej elektroniki. Ale panowie wiedzą też, jak grać szybko, chociaż nie są w żadnym wypadku metalowcami („Coś przepadło”), ale bluesa czują za to („Czerwona gitara”) i grają może troszkę monotonnie. Wszyscy wokaliści za to radzą sobie dobrze i nawet czuć troszkę klimat dawnych czasów. Łagodne gitary tworzą nostalgiczny klimat, a teksty są też jakby z innych czasów – troszkę banalne, ale nie naiwne opowiastki o miłości. Najlepsze jednak jest to, że słucha się tego więcej niż przyzwoicie. Czy będą z tego jakieś nowe przeboje? Trudno mi powiedzieć, ale nie czuć tutaj stęchlizny, a nasi rodzice powinni dać się oczarować.

7/10

Radosław Ostrowski