
Z Damianem Wilsonem spotkałem się podczas przesłuchiwania wspólnego albumu z Adamem Wakemanem. Ale ten gitarzysta i wokalista związany z zespołem Threegood, teraz jednak trafia do ręki mej solowe wydawnictwo, czyli „Built for Fighting”.
Od strony producenckiej wsparcia udzielił Andrew Holdsworth, a z artystą grali tacy uznani muzycy jak wspomniany Adam Wakeman, Bill Shanley (Ray Davies), Lee Pomeroy (Jeff Lynne’s ELO), czy Binzer Brennan (The Waterboys). Na początek dostajemy ładny numer „Thrill Me”, który z delikatnej akustycznej gitary idzie w stronę klasycznego, chwytliwego rocka. „When I Was Young” bardziej idzie w stronę folku (akustyczna gitara), do której dołącza szybka perkusja. Takich drobnych detali, pozornie nie pasujących do rockowego tła jest więcej – pojawiają się skrzypce („Impossible” czy dynamiczne „Somebody”), bardzo liryczny fortepian („Fire”, który eksploduje pod koniec) czy bujająca gitara z organami („Sex & Vanilla”). Ogień i power pojawia się wraz z „Can’t Heal War”, którego nie powstydziliby się Ryan Adams, ale to tylko krótki moment, by wrócić do bardzo lirycznego „What Have We Done” z prześlicznym fortepianem oraz chwytającą za serducho trąbką.
Trudno ten album nazwać stricte prog-rockowym wydawnictwem. To rockowe granie, skręcające mocno w stronę folku, by zwieść czasami za nos. Tak jest z „Written in Anger”, które zaczyna się od delikatnego wejścia gitary akustycznej, by w połowie eksplodować siarczystymi riffami elektrycznymi czy bardzo energetycznym „All I Need” z ciepłymi klawiszami na początku. Wtedy muzyk pokazuje swoje najlepsze oblicze.
Te jedenaście piosenek ma dobre melodie, jest porządnie wykonana i zaśpiewana, ale czegoś mi tu zabrakło. Bardziej do mnie przemówiło wydawnictwo zrobione z Wakemanem, ale tutaj też jest kilka ciekawych numerów. Ale i tak jestem zaintrygowany tym delikatnym wokalem oraz muzyką.
7/10
Radosław Ostrowski

