Człowiek Mackintosha

Wszystko zaczyna się, gdy do Londynu przebywa Joseph Rearden. Jego przełożony, Mackintosh razem z panią Smith (sekretarka) przygotowują dla niego zadanie: kradzież diamentów przewożonych przez pocztę. Cała akcja przebiega sprawnie, ale mężczyzna zostaje aresztowany i skazany na 20 lat więzienia. W więzieniu przebywa także pracujący dla Sowietów brytyjski szpieg, Slade. Wtedy do Reardena przychodzi jeden ze skazańców, proponując ucieczkę w zamian za procent z ostatniej roboty.

czlowiek mackintosha1

John Huston początki lat 70. nie miał zbyt udane, zaś jego filmy wydawały się (z dzisiejszej perspektywy) mocno przekombinowane. Do tego grona, niestety, dołączył też thriller „Człowiek Mackintosha”. Oparty na powieści Desmonda Bagleya scenariusz autorstwa Waltera Hilla to mieszanka kryminału z dreszczowcem szpiegowskim. Bo mamy grę wywiadów oraz wmieszany do tego syndykat zbrodni, gdzie nie do końca wiadomo kto jest kim (niczym w „Liście na Kreml”), same informacje są podawane oszczędnie, a większość kluczowych scen toczy się poza ekranem. Dla mnie jednak problem w tym, że cała ta intryga brzmi troszkę niepoważnie. Dlaczego? bo cała ta starannie przygotowana operacja przez Mackintosha wydaje się brzmieć bardzo amatorsko, bez żadnego planu B, C, D czy nawet Ż. Jakby zakładano, że wszystko pójdzie gładko, zaś nasz protagonista wydaje się działać pod wpływem instynktu, wręcz improwizując jak podczas ucieczki z kryjówki po akcji z więzienia. Jakby tego było mało, całość zwyczajnie nuży, mimo pościgu czy finałowego rozwiązania.

czlowiek mackintosha2

Pewnym drobnym plusikiem są zdjęcia oraz bardzo stylowa muzyka Jarre’a, kojarząca mi się z… „Sherlockiem Holmesem” Hansa Zimmera. Temat podobny brzmi bardzo znajomo, ale nie jest to wada. Także Paul Newman, którego grą aktorską Huston był zauroczony przy poprzednim filmie, także wypada dobrze jako opanowany, spokojny Rearden. Jednak aktorsko film kradnie pociągająca Dominique Sanda (pani Smith) oraz zawsze trzymający poziom James Mason (sir Wheeler), tworząc bardzo wyraziste postacie.

czlowiek mackintosha3

Niby jest to próba mariażu dwóch gatunków, tylko że Huston ma spore problemy ze sklejeniem tego w jedną całość. Heist movie przebiega dość szybko, zaś wątek szpiegowski kompletnie nie angażuje, co jest sporym problemem. Wstyd, panie Huston.

6/10

Radosław Ostrowski

nadrabiamhustona1024x307

Wiek XX

Akcja tego epickiego fresku zaczyna się w roku 1901, gdzie na wsi żyły dwa rody – panów (Berlinghieri) i chłopów (Dalco). Otóż w obydwu tych rodzinach, tego samego dnia rodzą się chłopcy, Alfredo i Olmo. Jako dzieci zaczynają spędzać ze sobą wiele czasu, jednak jako dorośli ludzie muszą wejść w narzucone im role społeczne – Pana i chłopa.

wiek_XX_1

Bernardo Bertolucci bardzo zaskakuje, gdyż tym razem zrobił film historyczny z niespotykanym w swoim dorobku rozmachem, przedstawiając pierwszą połowę XX wieku we Włoszech. Opowiada to z perspektywy klas społecznych oraz ich konfrontacji – arystokratów, ziemian i bogatych (Panów), co posiadają ogromne połacie ziemi, zajmując się rozrywką, sztuką czy nic nie robieniem oraz chłopów, pracujących dla dobrobytu swoich Panów. Po drodze dostajemy różne perturbacje – miłość, seks, zdrada, ucieczka, zbrodnia, I wojna światowa, kryzys gospodarczy, władza faszystowska, II wojna światowa. Historia wchodzi w życie naszych bohaterów z buciorami, nie pytając się o nic, wypluwając wszystkich dookoła. Mimo tego, że film trwa 5 godzin i jest rozbita na dwie części, historia wciąga, angażując do samego finału, jakim spotyka każdego człowieka.

wiek_XX_2

Reżyser bardzo wnikliwie obserwuje rzeczywistość, w czym pomaga mu kamera Vittorio Storaro. Z jednej strony jest to bardzo plastyczna, z pięknymi plenerami, ale z drugiej strony bardzo precyzyjnie odtwarza realia epoki. Znajomość realiów wynika ze wspomnień samego reżysera, który spędził swoją młodość na wsi. Dlatego skupiony jest na detalach, które dla wielu mogą one zszokować – wyjmowanie wnętrzności ze świni, bezpardonowy seks czy atak za pomocą… końskiego łajna, prosto z – domyślcie się. To naturalistyczne podejście działa tutaj na plus, chociaż co wrażliwszych może odstraszyć.

wiek_XX_3

Dzięki takim drobiazgów film staje się portretem czasów odchodzących w zapomnienie, na co ma wpływ zarówno postęp techniczny, jak i konfrontacja klasowa. I jeśli coś może drażnić w tym film, to pewna stronniczość Bertolucciego. Niby opowieść dotyczy dwóch klas, ale tak naprawdę reżyser opowiada się tylko po jednej stronie – chłopów i socjalizmu. Mimo tego, „Wiek XX” ogląda się znakomicie, nie przynudza i ma jedyny w swoim rodzaju klimat.

wiek_XX_4

Ten ambitny projekt epoki, nie udałby się, gdyby Bertolucci precyzyjnie nie zrealizował swojej wizji, ale też dzięki zaproszonym aktorom, którzy mówią tylko po włosku. A że niektórzy robią to nieswoim głosem, to już inna kwestia. Klasę potwierdza Robert De Niro, nie schodzący poniżej swojego poziomu jako pan Alfredo, próbujący zmierzyć się ze swoimi czasami, ale popełniający wady całej klasy społecznej – egoizmu, skupianiu się na przyjemnościach oraz trudnej relacji z poznaną żona Adą (kapitalna Dominique Sanda). Znacznie lepszy jest Gerard Depardieu w roli chłoporobotnika Olmo – upartego, twardego, charyzmatycznego wyznawcę socjalizmu, który pozostaje do końca człowiekiem z krwi i kości, a nie tylko nośnikiem idei. Ale w pamięci najbardziej utkwił groźny Donald Sutherland. Już wtedy Kanadyjczyk miał wszelkie predyspozycje do grania psychopatów. Jego Attila – faszysta, chcący samemu zostać Panem to odrażający typ, symbolizujący władzę Mussoliniego, tzn. bezwzględną, zwyrodniałą i krwawą, nie liczącą się z nikim oraz niczym.

wiek_XX_5

Trudno odmówić Bertolucciemu ambicji oraz rozmachu, by stworzyć taki historyczny fresk – fresk ludu. Po prostu wielkie kino i – na chwilę obecną – najlepszy film Włocha.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Konformista

Faszystowskie Włochy – pierwsze totalitarne państwo w Europie. Właśnie tutaj przyszło żyć niejakiemu Marcello Clerici. Matka narkomanka, ojciec psychicznie chory. Marcello decyduje się wstąpić do policji politycznej i bierze ślub z drobnomieszczanką, Giulia. Podczas podróży poślubnej dostaje zadanie do wykonania – zbliżenia się do swojego dawnego profesora i zabicie go.

konformista1

Film ten otworzył Bertolucciemu międzynarodową sławę. Adaptacja powieści Alberto Moravii to studium człowiek pozbawionego charakteru i idącego z prądem. A że są to czasy faszystowskie, nie może być wesoło. Ale nie jest to stricte polityczny thriller, tylko psychologiczny dramat skupiony na psychice tytułowego konformisty.  Napięcie jest tutaj budowane bardzo powoli i stopniowo, by w finale w lesie sięgnęło zenitu. Reżyser skupia się na Marcello, łamie chronologię zdarzeń i pokazuje człowieka pozbawionego energii, sympatii, woli życia. O ile na początku można było to wytłumaczyć profesją bohatera, jednak następne sceny nie dają jednoznacznej odpowiedzi w sprawie jego motywacji – strach, tragiczne zdarzenie z dzieciństwa, brak ojca. Świat naszego bohatera jest chłodny i pusty, a dominuje w nim niemal instynkt seksualny, nuda oraz kontrolowanie siebie. Ten portret jest potęgowany przez mistrzowską pracę kamery (genialna rozmowa z profesorem w jego gabinecie odbywająca się w półmroku) oraz scenografię. Zderzenie dekadenckiej architektury odchodzącej epoki arystokratycznej (pałac, w którym mieszka matka Marcelo oraz niszczony ogród) z prostą i chłodną proponowaną przez faszystów robi ogromne wrażenie i mówi nam o bohaterze więcej niż jego słowa. Dlatego „Konformista” sprawia wrażenie filmu zimnego, zmuszającego do większego wysiłku, dając na końcu satysfakcję.

konformista2

Bertolucci nie tylko pewnie opowiada tą tragiczną historię, ale wykorzystuje ją do rozliczenia z okresem faszystowskim, a także podkreśla uniwersalny charakter, co dobitnie podkreśla filmowy epilog. Grany przez Jean-Louis Trintignanta Marcello to niemal archetypiczny człowiek-kameleon dopasowujący się do czasów, w których przyszło mu żyć. Pozbawiony własnych przekonań, charakteru, panujący nad swoimi emocjami tchórz, wybierający zło dla własnej wygody. O jakiejkolwiek sympatii można zapomnieć, jednak aktor potrafi skupić uwagę odbiorcy. Poza nim wybijają się także dwie kobiety, obydwie urodziwe: Stefania Sandrelli (drobnomieszczanka i żona Giulia) oraz Dominique Sanda (wyzwolona i szczera Anna), których relacje z głównym bohaterem troszkę uatrakcyjniają ten film. Nie zapominajmy też o Gastonie Moschinie, czyli doświadczonym tajniaku Manganiello współpracującym z Marcello.

konformista3

Mimo 45 lat na karku, „Konformista” pozostaje mocnym i porażającym portretem słabości człowieka. Wobec losu, historii, życia. A że wielu jest takich kameleonów wokół nas, tym bardziej film boli.

konformista4

8/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego