Miron Zacharka jest młodym, rockowym muzykiem, który stara się tylko dać dobrą zabawę młodym Białorusinom. Jeden z koncertów jego zespołu zmienia się w polityczną manifestację. Przez to chłopak zostaje siłą wcielony do wojska, choć wcześniej dostał odroczenie. Dzięki pomocy studentki Viery, tworzy bloga na temat służby w wojsku.

Można powiedzieć, że kino polityczne w Polsce praktycznie jest na wyginięciu. Jednak Krzysztof Łukaszewicz, twórca „Linczu” stworzył taki film, tylko o naszych sąsiadach ze wschodu – Białorusi. Wiadomo – tam opozycja jest trzymana za ryj, choć technologia też tam dotarła, to mentalność i polityka żywcem przypomina czasy ZSRR czy PRL. Niby nie ma tutaj niczego zaskakującego – manipulacja władzy, terror KGB, choć najbardziej twórcy skupili się na przemianie Mirona podczas jego przymusowej służby wojskowej, zaś podział przebiega wokół prostej czarno-białej linii – zła władza, dobrzy obywatele (tylko nieświadomi) i opozycja. Być może i tak jest, nawet na pewno tak jest. Ale jednak siłą tego filmu jest emocjonalne zaangażowanie, które nie pozwala przejść obojętnie. Do tego jeszcze jest to naprawdę sprawnie zrealizowane i poprowadzone.

Jednak największe brawa zebrali aktorzy grający główne role. Świetny Dźmitri Papko jako Miron, który ze zwykłego faceta staje się symbolem buntu i sprzeciwu, ma sporo charyzmy i dobrze wygląda. Tak samo Karolina Gruszka jako zaangażowana Viera wzbudza sympatię. Pozostali aktorzy też wypadli dobrze w swoich rolach.
Łukaszewicz może nie jest wybitnym twórcą, ale potrafi zaangażować. Mam też nadzieję, że ten film także spowoduje, że powstaną następne tytuły o kraju z butem Łukaszenki. Ja czekam.
7/10
Radosław Ostrowski
