Gov’t Mule – Shout!

Shout

Zespół Governent Mule (w skrócie Gov’t Mule) jest bardzo popularną w Ameryce kapela grającą blues rocka. Kapela zaczynała jako poboczny projekt gitarzysty i perkusisty zespołu Allman Brothers Band, by potem muzycy (Warren Hayes i Allen Woody) odłączyli się od macierzystej formacji i działali na własne konto. Jeśli tak jak ja nie mieliście jeszcze styczności z tą grupą, może zacząć od najnowszego 15 albumu „Shout!”.

Jednak nie jest to do końca typowy materiał. Zawiera on 11 nowych piosenek, które brzmią po prostu mocno i z kopytem. Nie brakuje ostrego grania („World Boss” czy „Bring On The Music”), inspiracji Deep Purple („No Reward” – te organy), skrętów w bluesa („Captured”), nawet skręty w reggae, choć tutaj dziwnie to brzmiało („Scared to Live”) czy funka („Stoop So Low”), co wywołuje tutaj sporą zadymę. A całość jest energetyczna i powalająca. Zaś wokal Hayesa i jego riffy to poezja.

Jednak zespół przygotował mała niespodziankę. Otóż na albumie pojawia się druga płyta z tymi samymi piosenkami, jednak jest jedna mała różnica. Na drugiej płycie za to pojawiają się zaproszeni wokaliści, którzy mierzą się z tymi utworami, a są to m.in. Ben Harper, Elvis Costello, Sammy Hagar, Dr. John, Dave Matthews czy Steve Winwood. Szczerze, wszyscy panowie spisali się co najmniej bardzo dobrze i trudno mi rozstrzygnąć, która wersja tych piosenek jest lepsza. A jest to w tym przypadku wartość dodana i świadczy o sporej odwadze zespołu.

Mówi się o nich, że nigdy nie nagrali słabej płyty. „Shout!” to bardzo dobry album zespołu Gov’t Mule. Jak ktoś szuka rockowo-bluesowego grania, pozycja jak znalazł.

8/10

Radosław Ostrowski

Elvis Costello & The Roots – Wise Up Ghost

Wise_Up_Ghost

Nietypowe połączenia oraz zaskakujące kolaboracje to coś, co ożywia i wzbogaca muzykę. Tym razem wspólnie  postanowili zagrać zespół The Roots – spece od hip-hopu z żywym instrumentarium oraz wokalista Elvis Costello. Efektem tej kooperacji jest album „Wake Up Ghost” wyprodukowany przez Costello, ?uestlove’a (perkusistę The Roots) oraz miksującego całość Stevena Mandela.

I wyszła z tego płyta czerpiąca z funku i lat 70-tych. Mieszanina dźwięków jest naprawdę interesująca, z jednej strony mocno oldskulowa, z drugiej bardzo nowoczesna. Vardzo rytmiczny bas i perkusja, zmieszana tutaj ze smyczkami i dęciakami, W dodatku jeszcze te oldskulowe organy oraz funkująca gitara elektryczna („Stick Out Your Tongue”). Całość brzmi porywająco, energetycznie, ma świetny feeling. Choć The Roots ograniczony jest do grania, robi to po prostu znakomicie. Nie ma sensu wymieniać poszczególnych utworów, bo brzmią one spójnie, są bardzo zróznicowanie od ocierającego się o hip-hop „Wake Me Up”, przez dynamiczne „Reguse to Be Saved” czy bardziej taneczne „Tripwire” aż do ponurego utworu tytułowego z surowym riffem oraz jazzowym”If I Could Believe”. Eleganckie, bardzo pomysłowe brzmienie. Mam wrażenie, że The Roots mogliby zagrać wszystko z każdym.

A jak sobie radzi Costello na froncie? Muszę przyznać, że może i nie jest to super powalający wokal, ale potrafi przykuć uwagę. Tak jak teksty mówiące o dość smutnej stronie człowieka – zwątpieniu, sławie, posiadaniu. I nie koloryzuje.

Takich połączeń oby jak najwięcej, bo dzięki nim muzyka robi się bogatsza, zaś każdy utwór zaskakuje małym szczegółem.

7,5/10

Radosław Ostrowski