Faith No More – Sol Invictus

Sol_Invictus

Legendarny zespół Mike’a Pattona po wydaniu płyty w 1997 roku rozpadł się i zniknął z planety, a sam Patton działał solowo. Sześć lat temu jednak Faith No More zdecydowało się reaktywować, a nowy album ukazał się dopiero teraz, a za jego produkcję odpowiada basista zespołu Billy Gould.

Ekipa w składzie: Mike Patton (wokal), Jon Hudson (gitara), Billy Gould (bas), Roddy Bottum (klawisze) i Mike Bordin (perkusja) serwuje bardzo różnorodny i dziwaczny album. Otwierający całość tytułowy utwór z mrocznym klimatem, delikatną grą fortepianu oraz niskim głosem Pattona bardziej przypomina dokonania Nicka Cave’a (gdyby tylko nie gitara i bas w refrenie). Zupełnie inny jest singlowy „Superhero”, który brzmi jak podrasowany, grunge’owy numer. Mocne wejścia perkusji, Patton tym razem się drze, a gitara pozwala sobie na dużo więcej. A początek „Sunny Side Up” tylko pozornie zapowiada powrót do początku płyty (fortepian), jednak zarówno gitara jak i bas robią po prostu swoje, brzmiąc alternatywnie. Najbardziej podobał mi się garażowy i mroczny „Separation Anxiety” z przesterowanym basem, złowrogo brzmiącą elektroniką oraz westernowy „Cone of Shame”, który w połowie zmienia ton na ostrzejszy. Dalej tez jest ciekawie ze zmieniającym styl i tempo „Rise of the Fall” (usłyszymy tam m.in. harmonijkę ustną i kastaniety) czy pulsująco-marszowy „Motherfucker”.

Patton nie traci energii i mocy, idąc w stronę bardziej rockowego brzmienia, niepozbawionego eksperymentów. Na szczęście przerwa nie oznaczała braku pomysłów oraz weny. Całość jest równa, zaskakująca i bardzo ciekawa. Nikt nie spodziewał się tak dobrego powrotu.

7,5/10

Radosław Ostrowski