Rex i Saskia to para Holendrów, którzy postanowili spędzić wakacje we Francji. Wydaje się być sielsko i spokojnie. Kiedy mężczyzna siedzi w samochodzie, kobieta idzie do sklepu, znikając bez śladu. Policja umarza śledztwo z powodu braku dowodów, jednak Rex jest zdeterminowany i próbuje na własną rękę dojść do prawdy.
Film Georgesa Slutzera gatunkowo jest umieszczany jako thriller, choć realizacyjnie jest jego zaprzeczeniem. Przynajmniej tej wersji hollywoodzkiej, gdzie od razu możemy rozpoznać sprawcę. Tempo jest tutaj bardzo spokojne, wręcz monotonne, by dokonać nagle zaskakującej wolty. Woltą jest tutaj dwutorowość prowadzenia opowieści – z perspektywy Rexa oraz… sprawcy. Dość szybko odkrywamy kto jest winny, jednak dla twórców nie to jest najważniejsze. Obydwa te wątki splatają się i łączą w przewrotnym finale, który wywraca całość do góry nogami. I te ostatnie pół godziny jest najlepszym fragmentem tego filmu. Nie ma tutaj galopującej akcji, skomplikowanej intrygi, jednak „Zniknięcie” sprawiało wrażenie nużącego, mało ciekawego filmu, zrobionego na zimno, bez emocji. I nie pomagają w tym dobre aktorstwo czy solidna warstwa techniczna. To jednak za mało, by ocenić ten film inaczej niż niezły.

6/10
