Morze miłości

Frank Keller jest policjantem z wydziału zabójstw z 20-letnim doświadczeniem. Razem z detektywem Shermanem prowadzą dochodzenie w sprawie zabójstw mężczyzn. Wszyscy umieszczali anonse w gazecie dla samotnych. Obaj decydują się umieścić swoje ogłoszenia, zakładając, że sprawcą jest kobieta i w ten sposób ją złapać. Frank wpada na trop Helen, ale zakochuje się w niej.

morze_milosci1

Film Harolda Beckera w założeniu jest thrillerem z wątkiem miłosnym. Obydwa wątki zgrabnie przeplatają się ze sobą i wciągają, trzymając w napięciu do samego finału (całkiem niezłego). Wszystko się gmatwa i komplikuje, nie brakuje odrobiny humoru (randki w restauracji), zaś realizacja jest więcej niż solidna. Ogląda się to dobrze i trudno się przyczepić do czegoś.

morze_milosci2

Ale byłby to jeden z wielu filmów z tego okresu, gdyby nie było tak świetnie zagrane. Powracający po czterech latach przerwy Al Pacino znowu przyciąga uwagę. Zarówno jako śledczy, jak i zakochany facet. Także Ellen Barkin jest apetyczna, zaś chemia między nimi jest wręcz namacalna. Poza nimi wybija się sympatyczny John Goodman (detektyw Sherman) i Michael Rooker (Terry).

Solidny dreszczowiec, który mimo upływu lat potrafi sprawić satysfakcję.

7/10

Radosław Ostrowski

Ludzie miasta

Kevin Calhoun jest asystentem nowojorskiego burmistrza Johna Pappasa – człowieka z dużą reputacją i niemal nieskazitelną opinią. Pewnego dnia dochodzi do tragicznej sytuacji – na skutek strzelaniny zginął policjant, siostrzeniec mafioza i 6-letni chłopiec, który był przypadkową ofiarą. Poruszony tragedią Kevin próbuje na własną rękę wyjaśnić sprawę i trafia na dużą aferę.

ludzie_miasta2

Kino polityczne nie jest łatwym gatunkiem, bo wymaga od widza większego skupienia, ma wolniejsze tempo i jest pozbawione klasycznie rozumianej akcji. Pozornie film Harolda Beckera jest kolejną tego typu opowieścią, jednak potrafi on wciągnąć i zmusić do przemyśleń, choć wnioski są dość oczywiste: układy między policją, władzą, sądami i mafią są bardzo silne, oparte na znajomościach i lojalności. Doprowadzają one do czegoś, co fachowo nazywa się skażeniem i psuciem systemu. Owszem, film jest bardzo gadany (jednak dialogi są naprawdę dobre), scenariusz przykuwa uwagę jak w rasowym kryminale, co nie dziwi jeśli wśród autorów mamy m.in. Nicolasa Pileggi („Chłopcy z ferajny”) i Paula Schradera („Taksówkarz”). Drugą rzeczą istotną jest sposób realizacji – wszystko zrobione w sposób bardzo oszczędny, pozbawiony patosu i łopotu amerykańskiej flagi, co samo w sobie jest dużym plusem. Nawet finał jest zrobiony bez podniosłości i werbli.

ludzie_miasta1

No i jak to jest zagrane. Al Pacino jako burmistrz jest po prostu wyborny – to silna i charyzmatyczna osobowość (mowa na pogrzebie chłopca), która magnetyzuje i przykuwa uwagę. Także John Cusack w roli jego asystenta prezentuje się bardzo dobrze. To idealista, który jest uczciwy – przypomina trochę bohatera „Id marcowych”. Wzbudza sympatię i poznaje reguły polityki. Poza tym duetem obsada jest bardzo imponująca: od Danny’ego Aiello (powiązany z mafią Frank Anselmo), Brigdet Fondy (Marybeth Cogan – adwokat policjantów) i Martina Landau (sędzia Stern) do Davida Paymera (Abe Goodman – przyjaciel Calhourna) i Anthony’ego Francioza (Paul Zapatti – gangster).

To naprawdę dobry film, który jest zrealizowany w prosty sposób, bez żadnego kombinowania i udziwniania. Owszem, niektórych może to wynudzić, ale sprawna realizacja i świetne aktorstwo powinno wynagrodzić wszelkie słabostki.

7/10

Radosław Ostrowski