Rok 1916, front francuski. Żołnierze generała Mireau otrzymują zadanie zdobycia i utrzymanie wzgórza Ant. Rozkaz ma wykonać regiment pułkownika Daxa. Jednak żołnierze zostają przygwożdżeni, a Dax decyduje się na odwrót. Generał chce zebrać sąd wojenny i znaleźć kozłów ofiarnych, by zwalić na nich odpowiedzialność za porażkę. Pada na trzech żołnierzy, których obrony podejmuje się pułkownik Dax – adwokat w cywilu.

Stanley Kubrick tym filmem przykuł uwagę całego świata. Przenosząc się w realia I wojny światowej reżyser pokazuje bezsens wojny jako takiej, gdzie najważniejszą rzeczą jest posłuszeństwo, nawet jeśli ceną będzie śmierć. Zdrowy rozsądek się tu nie liczy, a nie wykonanie rozkazu, nawet tak absurdalnego jak ostrzał swoich własnych ludzi, może być uznany za brak patriotyzmu. Dowódcy (dokładnie generalicja) nie interesuje się losami jednostek, woli od tego bycie na salonach i zamiatanie pewnych spraw pod dywan (postać kapitana Rigeta nadużywającego alkoholu). Nie jest to stricte wojenny film, bo jest tylko jedna scena batalistyczna (atak na wzgórze) i jest to bardziej antywojenne kino zrobione w dość krótkiej formie (półtorej godziny). Można się tu przyczepić dość prostego podziału na dobrych i złych, nie mniej całość ogląda się bardzo dobrze, m.in. dzięki świetnym zdjęciom (scena ataku na wzgórze czy egzekucji). Kubrick nadal ma siłę, choć wiele dekad powstaną takie klasyki jak „Czas Apokalipsy”, „Pluton” czy „Full Metal Jacket” o wojnie w Wietnamie, które działają mocniej.

Także aktorsko film prezentuje się na wysokim poziomie. Kirk Douglas w roli pułkownika Daxa tworzy portret idealisty, który wierzy w idee humanizmu i jednocześnie nie jest pozbawiony racjonalnego myślenia jak jego oponenci (mocny George Macready jako generał Mireau).
Kubrick tym filmem wszedł na salony i w pamięci wielu kinomanów, choć sam tytuł jest lekko zapomniany. Niemniej jest to bardzo poruszające kino antywojenne.
8/10
Radosław Ostrowski
