Bohaterowie z piekła

Francja roku 1944 to czas kiedy wojna jeszcze szalała. Jednak tutaj nie zobaczycie herosów, tylko grupę wojaków wyjętych spod prawa. Mordercy, dezerterzy, złodzieje, goście nie po drodze z wykonywaniem rozkazów. Podczas przewożenia karnych wojaków przez żandarmerię zostają zaatakowani przez myśliwiec, a pięciu dezerterom udaje się uciec. Grupa pod wodzą porucznika Yeagera decyduje się dotrzeć do Szwajcarii, ale po drodze wszystko się zmienia.

inglorious bastards1

Powiem szczerze, że skusiłem się na obejrzenie tego tytułu jako jednej z inspiracji do stworzenia „Bękartów wojny” Tarantino. Reżyser Enzo Castellari znany był z tworzenia spaghetti westernów oraz filmów sensacyjnych. Sama historia to czyste kino klasy B, które początkowo wydaje się prowadzić donikąd. Nasza wesoła ekipa po drodze chadza z bronią, spotyka niemieckiego zbiega, strzela do Szkopów i mimo iż są gdzieś na granicy linii frontu, jest sielsko jak na wakacjach. Pojawią się nawet nagie nazistki kąpiące się w jeziorku (a co, myśleliście, że się kąpią w ubraniu? 😉), jednak jest dość chaotycznie oraz miejscami nudno. Wszystko się zmienia w połowie, gdy trafiają w ręce francuskich partyzantów i przez pomyłkę zostają wzięci za oddział, który ma na celu wykonanie niebezpiecznego zadania. Wszystko zaczyna się powoli krystalizować i troszkę zmienia się ton. Co nie oznacza, że rezygnujemy z kampowego charakteru. Naszym herosom nie kończy się amunicja, Szkopy praktycznie pojawiają się wszędzie, a logika robi tutaj sobie wolne.

inglorious bastards3

No i na sam finał dostajemy atak na pociąg, będącym popisem pirotechników oraz kaskaderów. Co tam się nie wyrabia, po prostu moc jest wielka. Co prawda widać, że do eksplozji użyto miniatur, jednak sam efekt oraz finałowa rozróba podnoszą całość. Niby próbuje się próbować dotknąć poważnych kwestii bezsensowności wojny, jednak nie jest to rozwijane zbyt głęboko. Ma być cool, na luzie oraz z odrobiną lekko smolistego poczucia humoru. Także aktorsko jest na poziomie kina klasy B, zaś mimo pewnej szablonowości postaci (opanowany dowódca z czaderskimi okularami, czarnoskóry twardziel z cygarem w ustach, wrażliwy cykor, drobny cwaniak oraz mafiozo z majchrem) mają jednak tyle charyzmy, że oglądanie ich sprawia frajdę. Głównie dzięki Bo Svensonowi oraz Fredowi Williamsowi.

inglorious bastards2

„Bohaterowie z piekła” nie są ani mroczni, ani diaboliczni, tylko serwują bezpretensjonalną rozpierduchę w starym stylu. Nie zawsze ma to sens i bywa efekciarskie do bólu, a czas nie obszedł się łaskawie, nie mniej jest zwyczajnie fajny. Tak po prostu.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Agresja

W małym brytyjskim miasteczku grasuje seryjny gwałciciel. Mimo wysiłku policji, sprawca pozostaje nieuchwytny i atakuje kolejną dziewczynkę. Zostaje znaleziona przez sierżanta Johnsona, który prowadzi śledztwo. W końcu pojawia się też podejrzany – Kenneth Baxter, jednak podczas przesłuchania zostaje brutalnie pobity przez Johnsona.

agresja1

Sama historia brzmi jak mroczny i brutalny kryminał, jednak Sidney Lumet idzie w zupełnie innym kierunku, co już widać na samym początku filmu. Mocne, białe światło troszkę zaciemnia obraz, gdzie widzimy posterunek policji i ostatecznie trafiamy do sali przesłuchań. Tam światło zaczyna znikać i ukazują się leżący mężczyźni i jeden stojący z podniesionymi pięściami. Cofamy się potem wstecz, gdzie widzimy policjantów obserwujących dzieci wychodzące ze szkoły. Śledztwo prowadzone jest dość powoli, by potem – do momentu przesłuchania – zeszło na boczny tor, jakby było tylko pretekstem dla pokazania czegoś więcej. Tym czymś jest studium obłędu i szaleństwa naszego sierżanta – pomaga w tym świetny montaż, gdzie odkrywamy (we fragmentach) wcześniejsze śledztwa pełne krwi, trupów i mroku. Reżyser powoli odkrywa prawdę w sprawie obecnego dochodzenia, a dokładnie tego, co się stało podczas przesłuchania Baxtera. Wszystko tutaj oparte jest na dialogu oraz niepokojącej muzykę, podkreślającej mroczny klimat filmu. A każde przesłuchanie ma tak silny ładunek emocjonalny, że rozsadza od środka – takim napięciem można byłoby obdzielić kilka innych filmów. Do tego świetne dialogi oraz wiarygodna psychologia postaci.

agresja2

Reżysera wspierają przy tej pracy znakomici aktorzy. Tutaj rządzi i dzieli nieprawdopodobny Sean Connery, który ma tutaj błysk szaleństwa w oku. Tworzy portret zdeterminowanego śledczego, który jednak jest skażony swoją pracą. Zbrodnie, których jest świadkiem „piętnują” i prześladują go w głowie, doprowadzając go niemal do załamania nerwowego. Poza nim wybijają się dwaj znakomici aktorzy – Ian Bannen (tajemniczy i perwersyjny Baxter, co do którego winy nie ma niezbitych dowodów) oraz Trevor Howard (opanowany i spokojny inspektor Cartwright, przesłuchujący Johnsona), stanowiący silną przeciwwagę dla pulsującego Connery’ego.

agresja3

„Agresja” jest prowokacyjnym przypomnieniem o tym, że w każdym z nas siedzi bestia, czekająca na właściwy moment, by uderzyć. Mroczne, chwytające za gardło kino, które ubrane w konwencję gatunku, przekazuje trudną prawdę o człowieku. Może wielu znużyć, jednak ma ten film siłę rażenia.

8/10

Radosław Ostrowski