Pożegnanie z Afryką

Rok 1913. Do Kenii – brytyjskiej kolonii w Afryce, przybywa młoda kobieta Karen ze swoim mężem Brorem Blixenem. Planują zbudować tutaj plantacje kawy. Na miejscu kobieta powoli zaprzyjaźnia się z miejscowymi, jednak mąż okazuje się niewierny. I wtedy pojawia się tajemniczy myśliwy – Denys Finch Hatton, z którym zaczyna ją łączyć coś poważnego.

pozegnanie_z_afryka1

Melodramat, czyli film o miłości jest gatunkiem piekielnie trudnym, choć wydaje się on bardzo prostym do opowiedzenia – musi być niespełnione uczucie, kobieta żyjąca w wypalonym związku i ten trzeci, który ja rozumie (chyba). Takiej próby podjął się Sydney Pollack (nie mylić z perkusistą zespołu T.Love), bazując na wspomnieniach Karen Blixen. I jak wybronił się z tej sytuacji? Musze przyznać, że naprawdę dobrze. Wszystko jest poprowadzone bardzo subtelnie, choć sam romans pojawia się w połowie filmu. Może i tempo jest dość powolne, a parę scen można było spokojnie wyciąć, ale jak ta Afryka pięknie wygląda. Naprawdę zdjęcia tutaj robią wspaniałą robotę, a sceny polowań czy próba przebicia się Karen do męża trzymają w napięciu mocno. Przy okazji, reżyser portretuje Afrykę początku XX wieku, już zdominowanej przez białego człowieka, choć można z nimi się dogadać. Choć z dzisiejszej perspektywy ten wątek wydaje się mocno wyidealizowany, gdyż Afrykanie są pokazywani jak kiedyś czarnoskórzy służący w starszych filmach. I mimo tych wad, Pollack bardzo sprawnie opowiada tą dość prosta historię, a ja tez trzeba umieć poprowadzić. Nawet narracja z offu nie wywołuje rozdrażnienia czy irytacji.

pozegnanie_z_afryka3

Ale jak to jest poprowadzone i zagrane. O tym, że Meryl Streep jest esktraklasą aktorstwa, nie muszę chyba nikogo przekonywać (choć ostatnie lata mogą zmusić do zastanowienia nad tym) i tutaj jako dumna i pewna siebie kobieta wypada bardzo wiarygodnie. Poza tym jest uparta i los młodych Afrykanów nie jest obojętny, plus jeszcze talent gawędziarski tworzą mocną mieszankę, choć początkowo nie radzi sobie w nowym otoczeniu. Upór jednak jest w stanie zrobić wiele. Niewiele gorszy jest Klaus Maria Brandauer, czyli baron Bron. Sympatyczny facet, zaniedbujący swoją żonę (w dodatku wierność jest dla niego sporym problemem, co zaowocowało syfilisem), ale ostatecznie pozostają w dobrej relacji.

pozegnanie_z_afryka2

No i w końcu ten trzeci – czyli niejaki Denys Finch Hatton w niezapomnianym wykonaniu Roberta Redforda, który mimo lat nadal zachował sporą ilość uroku osobistego (do twarzy mu w kowbojskim kapeluszu). Jaki on jest? Wolnomyśliciel, którego największa przyjemnością było obcowanie z przyrodą, polowania, taki typowy samiec, który kocha Afrykę i jest samotnikiem. Aczkolwiek jego poglądy na temat małżeństwa wielu może wprawić w konsternację („Nie stanę ci się bliższy ani nie będę cię bardziej kochał z powodu kawałka papieru”) w tamtych czasach, ale nawet i dzisiaj co bardziej konserwatywne umysły. I ta trójka przyciąga najbardziej.

Muszę przyznać, że choć nie jestem wielkim fanem melodramatów, to czasami zdarza się taki film-niespodzianka, który zmusza do weryfikacji. „Pożegnanie” jest właśnie takim filmem, który jest prowadzony pewną ręką, nie pozbawionym emocji (a to jest najważniejsze w tej opowieści) oraz odrobiny epickiego rozmachu. Nie ma tu przesytu (aczkolwiek o te 15-20 minut bym poskracał) i nie skręca to w stronę banału czy mielizny. Świetna robota.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Chaplin

Film biograficzny to gatunek bardzo trudny i niełatwy do opowiedzenia. Bo jak opowiedzieć o człowieku, zwłaszcza uznanym za geniusza i to w taki sposób, żeby to nie była tylko notatka z encyklopedii? Wielu twórców próbuje i to nawet z sukcesami. ‚Ray”, „Capote” czy „Marzyciel” były takimi ciekawymi i niezwykłymi filmami w tym gatunku. Do tego miana aspirował też Richard Attenborough, kręcąc biografię Charliego Chaplina. Czy mu się to udało?

chaplin1_300x300

Tu mam pewien mały problem, choć reżyser dość nieźle z tego wybronił. Punktem wyjścia filmu jest rozmowa z wydawcą Georgem Haydenem na temat ostatecznego wyglądu autobiografii Chaplina. Wydawca zadaje mu pytania na tematy, których brakuje lub są dość mętne, czyli jego trudnego dzieciństwa, początków jego kariery oraz jego życiu osobistemu, choć Chaplin dość niechętnie o tym mówi. To wyjaśnia pewną skrótowość w pokazaniu życiorysu jednego z najważniejszych twórców filmowych XX wieku, choć nakręcono to z dużym rozmachem (prawie 2,5 godziny) i wiernie odwzorowując atmosferę początków Hollywood. Z drugiej strony o samym Chaplinie dowiadujemy się bardzo niewiele, choć nie brakuje ciekawych wątków – romanse z nieletnimi aktorkami, deportacja z kraju czy jego trudne relacje z matką. Tutaj miałem wrażenie pewnego powierzchownego dotykania. Jest jednak parę pomysłowych ujęć (w ogóle zdjęcia są bardzo dobre) jak początek filmu, gdy Chaplin zdejmuje cały strój oraz charakteryzację włóczęgi (całe ujęcie jest czarno-białe) czy zmontowanie filmu „Brzdąc” w Salt Lake City i cała scena próby namierzenia ich przez policję nakręcona w przyśpieszeniu przypominająca jeden z filmów Chaplina. Małe perełki po prostu. Także piękna muzyka Barry’ego zasługuje na uznanie.

chaplin3_300x300

Zaś jeśli chodzi o aktorów to mamy gwiazdozbiór, którym można było obdzielić niejeden film, zaś większość z nich gra tutaj epizody jak James Woods (adwokat Joseph Scott), Kevin Dunn (J. Edgar Hoover), Dan Aycroyd (Mack Sennett, reżyser filmowy) czy Milla Jovovich (Mildred Harris). Trochę więcej czasu dostali, m. in. Kevin Kline (Douglas Fairbanks, gwiazdor kina akcji), Anthony Hopkins (George Hayden) czy Moira Kelly (tancerka Hetty Kelly oraz Oona O’Neill, ostatnia żona Chaplina). Jednak i tak wszystkim ukradł film jeden człowiek. Jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił w talent Roberta Downeya Jra pseudonim Ajron Men, to po tym filmie powinien zmienić zdanie. Tutaj ten aktor tworzy swoja życiową rolę i jest po prostu GENIALNY. Nie gra Chaplina, tylko nim jest, a takie kreacje tworzą wielcy.

chaplin2_300x300

Attenborough może i nie namieszał, ale stworzył solidną biografię w starym stylu. Niby niewiele, ale jedna obserwacja jest ważna – Jeśli chcesz mnie zrozumieć, obejrzyj moje filmy.

7/10

Radosław Ostrowski