Długi, wrześniowy weekend

Końcówka sierpnia 1987 roku. Henry jest młodym chłopcem, który mieszka razem z matka Adele (ojciec zostawił ich) w dużym domu na przedmieściach. W supermarkecie trafiają na mężczyznę, który prosi ich o pomoc. Okazuje się, że Frank (bo takie jest jego imię) uciekł z więzienia i jest ranny, potrzebuje pomocy. Zmusza kobietę do pomocy, grożąc śmiercią jej syna. Na miejscu okazuje się, że nie jest aż takim brutalem, a ukrywanie się mające trwać kilka godzin potrwa kilka dni.

weekend1

Dla wielu Jason Reitman pozostanie na zawsze synem twórcy „Pogromcy duchów” i reżyserem „Dziękujemy za palenie”. Następne filmy przyniosły mu rozgłos i nominacje do prestiżowych nagród, jednak nie zawsze było to dla mnie zrozumiałe. Teraz Reitman postanowił zrobić własną wersję „Doskonałego świata”, którą zrobił ponad 20 lat temu Clint Eastwood. Tak jak w tamtym filmie mamy tutaj zbiega, który staje się wzorcem i mentorem dla młodego chłopca. Tylko tutaj jest jeszcze matka, która powoli zaczyna odżywać dzięki mężczyźnie. Niby jest to kryminał, ale to tak naprawdę love story z przewijającym się w tle wątkiem wchodzenia młodego chłopca w dorosłe życie. Czuć w tym pewien nostalgiczny charakter (narracja z offu dorosłego Henry’ego, ciepłe kolory), jednak jest to opowieść pełna smutku (przeszłość zarówno Franka jak i Adele nie była usłana różami), czasami pogodna (wspólne ćwiczenie uderzenia kijem baseballowym), poprowadzona w dość niespiesznym i spokojnym tempem, ale nie pozbawiona scen napięcia, gdy Frank musi się ukrywać. I o dziwo to ogląda się naprawdę dobrze i z zainteresowaniem, a wyczucie nie opuszcza Reitmana do samego końca (trochę przesłodzonego dla mnie). Bez kiczu i pójścia na łatwiznę.

weekend2

I trzeba też pochwalić tutaj aktorów, którzy naprawdę sobie poradzili ze swoimi rolami. Kate Winslet niczym nie zaskakuje, bo granie skomplikowanych kobiecych postaci nie jest dla niej problemem. I tylko to potwierdza – samotna, trochę niepewna i zamknięta dla innych, naznaczona pewną bolesną traumą (nieudane ciąże, które kończyły się poronieniami) powoli zaczyna „kwitnąć” w oczach. Ta przemiana jest bardzo sensownie i wiarygodnie pokazana. Między nią a partnerującym jej Joshem Brolinem (Frank) jest odczuwalna chemia. On sprawia wrażenie silnego fizycznie, ale okazuje się bardzo życzliwym, serdecznym facetem. Mógłby być wzorcem dobrego ojca (wszystko posprząta, zrobi ciasto, ponaprawia tu i tam), gdyby nie to, że musi się ukrywać. Ale i jego przeszłość jest powoli odkrywana w retrospekcjach. I w końcu trzeci wierzchołek trójkąta, czyli syn. Nie wiem jak w stanach to robią, ale tamtejsze dzieci nie brzmią sztucznie na ekranie. Gattlin Griffin tylko to potwierdza i jest całkowicie naturalny od pierwszej do ostatniej minuty. Trzeba mówić coś więcej?

weekend3

Muszę przyznać, że Reitman może nie nakręcił jakiegoś super potężnego czy tak ostrego jak debiut. Niemniej jest to kawał naprawdę dobrego i interesującego kina, któremu (jeśli tylko pozwolicie) uwiedzie was.

7,5/10

Radosław Ostrowski