Jak dobrze wiemy, bardzo rzadko zdarzają się udane kontynuacje. Najczęściej to łatwiejszy skok na kasę w imię prastarej zasady „więcej, mocniej, bardziej”, bo skoro coś się dobrze sprzedało raz, można zrobić to znowu. Więc czy był sens dalszej historii „Teściów”, czyli jak (nie doszło) do ślubu młodych przez ich rodziców z dwóch różnych światów.

Teraz mamy drugie podejście, bo młodzi (Łukasz i Weronika) są zdeterminowani, uparci, szaleni. Naprawdę chcą się chajtnąć, a tym razem uroczystość ma mieć miejsce… nad morzem. Na plaży przy hotelu, już za swoje pieniądze. Więcej przyjeżdżają przyszli teściowie, co zwiastuje zderzenie czołowe: prowincjusze Wanda i Tadeusz (Izabela Kuna i Adam Woronowicz) oraz reprezentująca inteligencję Małgorzata (Maja Ostaszewska) z mamusią (Ewa Dałkowska). Na czym polega myk? Kobieta rozstała się z Andrzejem (ten ma się pojawić później) i na ślub przybywa w towarzystwie młodszego Jana (Eryk Kulm) – kolegi z pracy. Wszystko dwa dni przed ceremonią, więc co może pójść nie tak?

Za drugą część tym razem odpowiada Kalina Alabrudzińska i na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Nadal siłą humoru jest kontrast między inteligencją a wsią, co daje odrobinę śmiechu. Szczególnie wobec bardzo poczciwego Tadeusza, który pierwszy raz jest w hotelu i widzi osoby z innych krajów oraz… koloru skóry. No i nie byłby sobą, gdyby tego nie skomentował, co czasami wywoływało we mnie ciarki żenady. Tutaj bardziej skręcamy ku komedii stricte, nawet idąc ku farsie (pojawienie się „stalkera”), ALE to nie ma tej siły rażenia jak „jedynka”. Nie czuć tutaj takiego wrzenia oraz coraz nasilającego się napięcia, zaś gagi z czasem stają się powtarzalne. A nawet finałowa mowa Małgorzaty była dla mnie zbyt dosłowna i niekomfortowa w oglądaniu.

Sama lokacja wnosi świeżego powietrza i zahacza klimatem o „Biały Lotos” (te szklane pokoje, masaże), co ładnie wygląda w obrazku. Najbardziej jednak mnie zaskakiwało to skupienie na postaciach, głównie naszych paniach. Obie, choć z różnych środowisk, mają ze sobą więcej wspólnego niż się wydaje. Iza Kuna i Maja Ostaszewska fantastycznie wygrywają (przez większość czasu) swoją tłumioną seksualność, samotność oraz ciągłą potrzebę zaspokajania potrzeb innych niż własne. Co dodaje – ku mojemu własnemu zaskoczeniu – ciężaru emocjonalnego, wybrzmiewając najmocniej. Nadal także błyszczy Adam Woronowicz, czyli bardzo wycofany Tadeusz. Może i ma bardzo archaiczne przekonania (oraz rzuca najbardziej żenujące teksty), ale nadal potrafi wywołać sympatię swoją poczciwością. Niejako w cieniu pozostaje Eryk Kulm jako młody partner Małgorzaty, jednak ma kilka momentów i okazuje się solidnym wsparciem.

Druga część „Teściów” jest dla mnie, niestety, sporym rozczarowaniem. Strasznie wtórny, powtarzalny, choć nadal jego siłą pozostają wyraziści bohaterowie. Aktorstwo ciągnie ten film wyżej, choć balans między humorem a zażenowaniem jest silnie zaburzony. ALE jest bardzo silna sugestia, że będzie część trzecia i może uda się odzyskać moje zaufanie.
5,5/10
Radosław Ostrowski



