Diabeł

Polscy filmowcy od kilku lat próbują stworzyć kino akcji z prawdziwego zdarzenia, ale efekty raczej są niezbyt wysokich lotów. Produkcje Daniela Markiewicza i Patryka Vegi pozostawiały najwyżej niesmak, zaś jeden Władysław Pasikowski to trochę za mało. Niemniej ciągle ktoś próbuje wbić się do tego gatunku jak Cyprian T. Olencki z „Furiosą”. Czy równie udany będzie przypadek debiutu Błażeja Jankowiaka?

Tytułowym Diabłem jest niejaki Max Achtelik (Eryk Lubos) – były żołnierz, wyszkolony komandos, obecnie przebywa z dala od wielkiego miasta oraz armii. Potem działał jako najemnik pod dowództwem pułkownik „Łabędź” (Aleksandra Popławska), jednak obecnie nie planuje wracać do akcji. Wraca do rodzinnego miasteczka na pogrzeb swojego ojca, z którym nie utrzymywał kontaktu od 20 lat. I już na miejscu ktoś próbuje się włamać do mieszkania nieboszczyka, ale Max załatwia sprawę twardymi pięściami. A to dopiero początek awantury, w którą zamieszany jest pewien lokalny gangster Kantor (Piotr Trojan) oraz przyjaciel jego ojca (Krzysztof Stroiński). Max jako wsparcie ma jedynie swoją dowódczynię, towarzyszącego psa i dawną dziewczynę (Paulina Gałązka).

Sam film trudno nazwać stricte filmem akcji, a reżyser nie do końca panuje nad materiałem. Historia jest oparta na masie klisz i schematów: od ostatniego sprawiedliwego niczym westernowego herosa, kilka tajemnic do ukrycia, tajemniczych zgonów, prób zabójstwa oraz krążących w okolicy najemników. Nie można nie wspomnieć o układzie, niczym z największych koszmarów polityków PiS. Historia toczy się dość powoli i spokojnie, zaś scen akcji jest tu o wiele mniej niż się można spodziewać. Nie są zbyt efektowne, wyglądają poprawnie, ale czasami bywa bardzo nieczytelnie. Do tego jeszcze czasem dialogi nie brzmią za dobrze, nadmiar pobocznych wątków potrafi przytłoczyć oraz zdezorientować, zaś zakończenie jest mało satysfakcjonujące (z otwartą furtką na ciąg dalszy oraz – kompletnie wziętą znikąd planszą o stanie polskich weteranów).

Sytuację częściowo ratuje obsada, ale nie jest ona w pełni wykorzystana. Eryk Lubos ma w sobie sporą charyzmę i w roli Maxa „Diabła” sprawdza się bardzo dobrze – opanowany, twardy wojownik, co potrafi wyjść z każdej opresji. Nie zawodzi też Stroiński, którego obecność zawsze jest przyjemnością, a także Karol Biernacki (najemnik „Zimny”), za to dość zbędna jest tutaj Paulina Gałązka (Kaja) – jej postać jako obiekt zainteresowania nie przekonuje, zaś jej działania na końcu czynią z niej idiotkę i drażniła mnie. W drobniejszych rolach przewijają się m. in. Andrzej Kłak (dziennikarz Ziemianek), Marek Dyjak („Buba”) czy Aleksandra Konieczna (Bernadetta Kloch), ale nie mają możliwości zabłyśnięcia.

Niby „Diabeł”, ale jakiś taki mało groźny i bez jakiegoś napięcia. Widać debiutancką rękę reżysera, miotającego się między akcją, kryminałem oraz thrillerem, nie mogąc się do końca zdecydować w jakim kierunku chce pójść. Niemniej ogląda się to bezboleśnie, Lubos przyciąga uwagę i klimat też jest niezły, lecz był potencjał na dużo więcej.

6/10

Radosław Ostrowski

Krew Boga

Jesteśmy gdzieś w nieokreślonym dokładnie czasie i miejscu, ale po strojach można uznać, iż to średniowiecze jest. Na brzeg płynie łódź pełna ciał, z wyjątkiem rycerza Willibrorda. Człowiek ten ma jedno zadanie i zadanie jedno tylko: wprowadzić chrześcijaństwo na ten kraj ludzi wierzących w Peruna. Rycerzowi początkowo pomaga tajemniczy nieznajomy, który jest jedynym chrześcijaninem w wiosce. Czasu jest bardzo mało, bo za parę miesięcy pojawić się ma sam król ze swoją armią.

krew boga1

Filmów historycznych, zwłaszcza w czasach początków chrześcijaństwa, w Polsce praktycznie nie istnieją. A nawet jeśli, to nikt już ich nie pamięta. I to właśnie tutaj toczy się akcja nowego filmu Bartka Konopki. Reżyser „Lęku wysokości” tym razem mocno inspirował się „Valhalla Rising” Nicolasa Windinga Refna i to słychać oraz widać. Fabuła jest tutaj bardzo ascetycznie poprowadzona, dialogów jest tutaj jak na lekarstwo, a ważniejsza jest tutaj strona techniczna oraz bardzo surowy, pełen tajemnicy klimat. Poczucie niesamowitości podbijają jeszcze zdjęcia, gdzie nie można nie zauważyć tej lekko ponurej kolorystyki oraz wręcz zachwycających krajobrazów. Reżyser chce się tutaj skupić na pokazaniu religii jako narzędzia kontrolującego tłumy. Tutaj ten tłum jest bardzo prosty, podatny na manipulację, pozbawiony charakteru i wrzeszczący w niezrozumiałym języku. Ten ostatni aspekt czyni film trudnym w odbiorze i pomaga w budowaniu poczucia obcości.

krew boga2

Z jednej strony twórcy robią wszystko, by ta historia miała charakter uniwersalny. Jest bardzo nieokreślona, postacie ledwo zarysowane, z oszczędnie przekazywanymi informacjami. Ale ciężko wejść w tą hermetyczną opowieść, gdzie bohaterowie chodzą i szukają czegoś. Tylko czego? Niby wydaje się to wyglądać realistycznie, a jednocześnie czuć pewną sztuczność. Zdjęcia są bardzo dopieszczone (nawet za bardzo), zaś zderzenie dwóch metod chrystianizacji (empatia kontra przemoc) nie do końca wybrzmiewa. Nie oznacza to, że nie brakuje mocnych scen jak próba ognia, budowanie kościoła czy pojawienie się króla. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że czegoś tutaj brakuje, jakiegoś mocniejszego uderzenia.

krew boga3

Z całej obsady najbardziej zapada w pamięć świetny Krzysztof Pieczyński jako rycerz Willibroad. Wydaje się niezbyt ciekawą postacią, bo to wojownik wręcz zaślepiony wiarą. Człowiek naznaczony krwawą przeszłością, pełen dumy, agresji oraz pełnego wątpliwości. Z każdą minutą coraz bardziej widać jak skomplikowana jest to postać i mam wrażenie, że pod koniec jest zupełnie kimś innym. I ta kreacja wnosi ten film na wyższy poziom.

„Krew Boga”, choć niepozbawiona wad i testująca mocno cierpliwość odbiorcy, jest filmem intrygującym oraz szukającym czegoś zupełnie innego. Ma swój specyficzny klimat i dotyka czasów, jakich filmowcy praktycznie nie odwiedzają. Specyficzne kino.

6/10

Radosław Ostrowski

Totem

Dziki to młody chłopak, który pracuje na bramce w klubie. Jego dziewczyna jest w ciąży i pracuje w lokalu jako prostytutka, a brat chłopaka jest bardzo wybijającym się drobnym mafiozem. Ale życie chłopaka zaczyna się zmieniać, gdy jego dziewczyna zostaje pobita przez klientów. Dziki dowiaduje się o dużym biznesie, gdzie ma dojść do handlu dragami. Razem z Igorem planują wykraść oraz sprzedać towar.

totem1

„Totem” to próba zrobienia kina sensacyjno-gangsterskiego na naszym podwórku. Założeniem jest surowa realizacja, bardzo chropowata, z rozedrganą kamerą oraz drobnymi cwaniakami, próbującymi ugrać jak najwięcej. Tylko, ze cała ta historia zwyczajnie nuży i nie angażuje. Dlaczego? Bo debiut Jakuba Charona to pełna amatorszczyzna. Zdjęcia są bardzo niestabilne, w kadrze widzimy tylko głowy albo twarze postaci, spychając kompletnie całe otoczenie. Niewiele widać, słychać też nie za bardzo, a nawet jeśli coś słyszymy, to dialogi oparte są tylko na rzucaniu bluzgów oraz paru ulicznych mądrości. Uszy od tego więdną, a przy scenach zbiorowych widać, że twórcy nie mieli wiele kasy na realizację. Intryga jest bardzo zamotana, kilka scen ma wyraźnie charakter deliryczno-ćpuński (mocna kolorystyka, elektroniczna muzyka w tle), co jeszcze bardziej utrudnia oglądanie. Ciąg przyczynowo-skutkowy też wydaje się nie istnieć w słowniku twórcy, przez co trudno zrozumieć co, kto i dlaczego robi, to co robi. Ale wnioski wyciągane przez reżysera są tak błahe, że nie warto sobie tym zawracać głowę: gangsterka może się skończyć śmiercią, dragi są złe, a kobietom nie można ufać. I co z tego? Nawet strzelaniny wyglądają chaotycznie (może nie aż tak jak „Historia Roja”, ale i tak nie jest dobrze) i nie ma absolutnie ŻADNEJ dobrej sceny.

totem2

Aktorsko postawiono tutaj na amatorów i to niestety mocno się odbija. Bohaterowie są wyjątkowo antypatyczni, postaciom brakuje charyzmy, myślenia, a nawet dykcji, bo nie da się tego zrozumieć. Zwłaszcza tutaj bryluje Olaf i jego słynne „nałokały” czy inne kwestie z akcentem wschodnim. Popek, który jest sygnowany jego nazwiskiem, ma ledwie jedną scenę, troszkę lepszy jest Sobota (Igor), tylko niewiele z tego wynika.

totem3

„Totem” to przykład kompletnego badziewia, gdzie absolutnie nic się nie udaje. Amatorska realizacja oraz brak budżetu, marne dialogi, kompletny chaos – kto dopuścił ten film do dystrybucji? Kompletna strata czasu, beznadzieja, nuda, wściekłość, bzdura. Co za kurestwo, nie film.

2/10

Radosław Ostrowski