Afrykańska królowa

Rok 1914, gdzieś w środkowej części Afryki. Tytułowa Afrykańska Królowa to bardzo skromna i zużyta łajba, którą przepływa niejaki Charlie Allnut – kanadyjski marynarz, pracujący w pobliskiej kopalni. A jedną z jego prac jest też dostarczania wiadomości brytyjskiemu misjonarzowi oraz jego siostrze. Wkrótce jednak wybucha I wojna światowa, a misja zostaje zlikwidowana i duchowny umiera. Charlie decyduje się wziąć kobietę na swój statek i wyruszyć dalej.

afrykanska_krolowa2

To jeden z głośniejszych filmów w dorobku Johna Hustona, który tym razem postanowił zrobić kino przygodowe, oparte niemal na dwóch postaciach oraz jednej podniszczonej łajbie. Podobno wszystko było niemal robione w studio, ale jakoś tego nie widać. Tak naprawdę do gatunkowa hybryda, niepozbawiona wątku (melo)dramatycznego, odrobiny humoru oraz akcji. Same krajobrazy dość delikatnie wykorzystane w tle, nadal wyglądają imponująco, tak samo jak bardzo oszczędna scenografia. Wydaje się by filmem zahaczającym o survival (komary, pijawki), ale dla mnie problemem był kompletny brak poczucia zagrożenia. Nie oznacza to, że nie brakuje przeszkód do pokonania: przepływanie przez rwące prądy, zwierzęta czy przepłynięcie przez fort z niemieckimi żołnierzami. Ale to wszystko przychodzi dość gładko, bez problemów nie do rozwiązania, dzięki pomysłowości oraz odrobinie sprytu, co pokazuje troszkę zwariowany finał.

afrykanska_krolowa1

Tak naprawdę jednak na pierwszy plan wybija się relacja między szorstkim Allnutem (wycofany Humphrey Bogart), a twardą i charakterną panną Rose (czarująca Katherine Hepburn). Początkowo wydają się postaciami z kompletnie różnych światów, ale okoliczności przyrody zmuszają na znalezienia wspólnego języka. Powoli zaczynają pękać lody, zaś złośliwości ustępują miejsca czemuś znacznie głębszemu i poważniejszemu. Może dla wielu ta relacja może wydawać się dość uproszczona i sentymentalna, jednak grający główne role Bogart oraz Hepburn wyciskają ze swoich postaci wszystko. I to chemia między nimi jest prawdziwym paliwem napędowym tego tytułu.

afrykanska_krolowa3

Huston tym filmem troszkę wpuszcza w maliny. Osoby oczekujące kina stricte przygodowego, mogą poczuć się rozczarowani, bo tak naprawdę na pierwszym plan wybija się wątek melodramatyczny. Widać mocno wiek „Afrykańskiej królowej”, ale ma to wszystko swój staroświecki urok i pozwala przyjemnie spędzić czas. Tylko i aż tyle.

7/10 

Radosław Ostrowski

nadrabiamhustona1024x307


Żebro Adama

Adam Bonner jest asystentem prokuratora w Nowym Jorku, a jego żona Amanda pracuje jako prawniczka. Wydają się zgodnym i udanym małżeństwem. Jednak to wszystko może runąć, z powodu pracy. Oboje dostają sprawę kobiety oskarżonej o próbę zabicia swojego męża z powodu nakrycia in flagranti u boku innej kobiety.

zebro_adama1

Starsze komedie, czyli te sprzed lat 40, 50 lat z dzisiejszej perspektywy mogą wydawać się niestrawną ramotką, nie wytrzymującą próby czasu. Na szczęście, od każdej reguły są wyjątki jak ta produkcja George’a Cukora. Choć od jej premiery minęło ponad 55 lat, ma ona swój bezpretensjonalny urok dawnych lat. Może i oparta jest na stereotypowych bohaterach, ale jest to największa siła napędzająca cała akcję i silne źródło humoru, eleganckiego oraz przyjemnego dla ucha. Jednak poza dialogami oraz kilkoma niezłymi gagami (prokurator podniesiony przez siłaczkę w sądzie), reżyser stawia dość ważne pytania w sprawie relacji kobiety i mężczyzny. A dokładniej ich równości, chociaż twórcy skupiają się na kwestii małżeństwa – jak powinna działać ta relacja, kto powinien „nosić spodnie”, kto „być szyją” i czy jest możliwa zgodność, mimo różnic światopoglądowych? I czy w ogóle równość między płciami tak naprawdę istnieje?

zebro_adama2

Drugim mocnym punktem jest duet Katherine Hepburn-Spencer Tracy, który cudownie ogrywa wszelkie stereotypy damsko-męskie. Ona jest twardą, postępową feministką, on staroświeckim mężem, wracającym po pracy do domu. Oboje się kłócą, walczą na sali sądowej, jednak oboje kochają się i żyć bez siebie po prostu nie potrafią. Cała reszta obsady, aczkolwiek bardzo dobra – ze szczególnym wskazaniem Judy Holliday w roli oskarżonej (jej rozmowa z obrończynią – rewelacja) oraz inteligentnym Davidem Waynem (kompozytor Kip) – jest tak naprawdę tylko tłem dla tej zabójczej pary.

zebro_adama3

Chociaż realizacyjnie jest to już troszkę archaiczne kino, to jednak „Żebro Adama” pozostaje bezpretensjonalną i uroczą (to jest odpowiednie słowo) komedią zrealizowaną w starym stylu. I mimo lat, daje ciągle do myślenia.

7/10

Radosław Ostrowski