Gotowi na wszystko. Exterminator

Dawno temu w małej miejscowości Kochanowo pięciu amigos postanowiło założyć kapelę i ot nie byle jaką, bo death metalową Exterminator z jednym hiciorem „Time to Kill”. Mieli szansę na większą karierę, ale trema, wóda, koks i zioło przekreśliły jakiekolwiek szanse. Drogi się rozeszły, marzenia schowano do kieszeni, trzeba było pójść do pracy, potem rodzinę założyć. Tak też zrobił (prawie) Marcin – chłopak po 30-tce, prowadzący sklep komputerowy. Tylko, że to klasyczny Piotruś Pan, nie zdecydowany na dorosłe życie. W końcu pani burmistrz daje naszemu chłopakowi propozycję nie do odrzucenia: reaktywacja Exterminatora w ramach wsparcia kultury z unijnych grantów. Tylko, czy uda się zebrać starą ekipę po śmierci kumpla?

exterminator1

Jak z opisu można wywnioskować, „Exterminator” nie jest biografią Arnolda Schwarzeneggera. Adaptacja fajnie przyjętej książki oraz jej adaptacji teatralnej. Michał Rogalski bardzo pozytywnie zaskakuje, bo ta komedia – w przeciwieństwie do tzw. komedii romantycznych – potrafi rozbawić, a także poruszyć. Dodatkowo jest to komedia muzyczna, czyli kolejny przykład oksymoronu (czegoś, co nie istniej w rzeczywistości jak np. uczciwy polityk). Sama koncepcja przypomniała mi „Goło i wesoło”, gdzie banda nieudaczników, eee, inaczej: ludzie, którzy już dawno stracili wiarę i nadzieję, postanawiają mimo trudności zaryzykować, by zawalczyć – może ostatni raz – o swoje marzenia i akceptację swoich bliskich, otoczenia, wreszcie samych siebie. Źródłem humoru są tutaj zderzenia naszych bohaterów z brutalną rzeczywistością, czyli granie na wiejskich festynach i lokalnych takich legend metalu jak Kombi, Papa Dance, Mafia czy Janusza Laskowskiego. Ale jednocześnie pojawiają się pytania, z jakimi muszą się członkowie grupy zmierzyć: czy jeszcze jest w ogóle sens dalej działać? I czy za wszelką cenę, by się nie zeszmacić?

exterminator3

I ten nostalgiczny klimat jest najmocniejszym plusem. Drugim jest przeniesienie akcji na prowincję, ale bez pokazywania jej jako wsiowej, gorszej czy zacofanej. Mieszkańcy też próbują jakoś żyć, nie są pozbawieni siły (zespół Wisienki) i pewnych refleksji. Ale to jest tylko drugi plan. Do tego wszystko świetnie podbija muzyka (poza w/w także m.in. TSA, Turbo, Hey, Andrzej Zaucha czy Motorhead), dodająca do tego klimatu. Myślę, że troszkę starsi widzowie (od 35 lat wzwyż) poczują to mocniej i bardziej.

exterminator2

Dla mnie pewnym sporym minusem jest wątek romansowy, czyli relacja Marcina z Magdą, która wydawała mi się troszkę wciśnięta na siłę i mocno spowalniająca całą opowieść (zwłaszcza jego finał). Podobnie jak troszkę zakończenie, na które tak naprawdę czekałem, chociaż z drugiej strony jest to troszkę urwane.

Reżyserowi odwdzięczają się także aktorzy, wyciskając z siebie wszystko. Zwłaszcza grający członków kapeli kwartet: Paweł Domagała (gitarzysta i wokalista Marcin)/Krzysztof Czeczot (długowłosy basista Jaromir)/Piotr Żurawski (drugi gitarzysta „Lizzy”)/Piotr Rogucki (perkusista Makar). Zwłaszcza najbardziej zaskakuje Czeczot z Rogucem, którym najbardziej zależy na zachowaniu twarzy. Drugi plan tutaj solidnie reprezentuje śliski Eryk Lubos (zastępca burmistrza), lekko nakręcona Dominika Kluźniak (pani burmistrz) oraz bardzo spokojna Dorota Kolak (pani Ziomecka), za to dla wielu problemem może być balansująca na granicy przegięcia Aleksandra Hamkało (mocno stuknięta Julia).

exterminator4

Mimo jednak pewnych minusów, „Exterminator” jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Bardzo nostalgiczna, ciepła komedia, która nie jest ani prostacka, prymitywna, przesłodzona ani banalna. Film jak muzyka w tle – o czymś, bez wygłupów i w dodatku nie głupie. A Duch Puszczy – bezcenny.

7/10

Radosław Ostrowski

Letnie przesilenie

Jest rok 1943, lato. Jesteśmy gdzieś w małej wiosce, daleko od Warszawy. I to właśnie zetkną się losy dwóch chłopaków, wchodzących powoli w dorosłość. Romek ma 17 lat, mieszka z matką i jej kochankiem, już pracuje w parowozowni jako asystent maszynisty. Guido to żołnierz żandarmerii, który wolałby robić coś zupełnie innego. Obaj podkochują się w tej samej dziewczynie, a pierwsze spotkanie jest dość zaskakujące. A wszystko z powodu skradzionego patefonu i puszczonej muzyki.

letnie_przesilenie1

Na hasło polskie kino wojenne patrzę ze sporym dystansem. Wiadomo, wielki budżet jest poza zasięgiem, sceny batalistyczne mogą być porządne, a prosty podział na dobrych Polaków oraz złych Niemców staje się coraz mniej przyswajalny. Ostatnimi laty powstało wiele przełamujących ten prosty układ produkcji takich jak „Pokłosie” i „Obława”. Do tego grona też aspiruje nowy film Michała Rogalskiego. „Letnie przesilenie” to bardziej film inicjacyjny, tylko że osadzony w innym niż zwykle tle. wojna jest tutaj, jednak nie jest ona najważniejsza. Reżyser pokazuje normalne życie w nienormalnych czasach, gdzie kradnie się rzeczy po Żydach (i tych, którzy już nie wrócili), podrywa się dziewczyny i słucha zakazanego jazzu. Sielanka? Wizualnie na pewno – Jerzy Zieliński bardzo malarsko, ale jednocześnie realistycznie przedstawia ten świat. Sceny przyrodnicze – zachód słońca, pająk tkający nić ranem, mgła – wyglądają niesamowicie, zachowując jednak brud i szarość jak podczas obławy w lesie. Wtedy jednak wojna i przemoc gwałtownie przypomina o sobie (zabicie w lesie dwójki zbiegów), zmuszając naszych bohaterów do zmiany nastawienia oraz dojrzewania. Brutalnego i bezwzględnego, za co można zapłacić nawet życiem.

letnie_przesilenie2

Tutaj każdy bohater ma tu coś na sumieniu, ale nawet Niemcy (poza nowym komendantem) to w zasadzie normalni i porządni goście, których czas i rzeczywistość zmusiła do takiej, a nie innej postawy. Ja mam jednak jeden problem z tym filmem – to scenariusz, przypominający zbiór scenek z perspektywy dwójki naszych bohaterów. Nie mam nic przeciw dwutorowej narracji, jednak nie do końca mnie to przekonuje. Jest wiele postojów, momentów obserwacji, przez co można poczuć znużenie, wręcz monotonię.

letnie_przesilenie3

Ale jest też świetne aktorstwa, w większości młodych i nieznanych aktorów (Filip Piotrowicz i Jonas Nay są fantastyczni – warto ich obserwować). Ogląda się ich naprawdę z ogromną frajdą, podobnie jak śliczną Urszulę Bogucką (Franka) i Marię Semotiuk (ukrywająca się Żydówka). Ze znanych twarzy najbardziej rozpoznawalny jest tutaj Bartłomiej Topa w roli cwanego pijusa, złodzieja i maszynisty – dawno nie widziałem takiej paskudnej mordy. Równie antypatyczny jest nowy komendant (Steffen Scheumann), nie bawiący się w żadne subtelności.

letnie_przesilenie4

Dawno nie widziałem tak mocnego filmu, który nie pokazuje wszystkiego wprost, unika patosu i pokazuje normalne życie w okupowanej przez Niemców Polsce.  Bez słodzenia, upiększania, ale i przesadnego tarzania się w gównie, błocie oraz piachu, a to już jest coś, co należy docenić.

7/10 (lekko naciągane)

Radosław Ostrowski