Zemollem – Zanim

zanim-b-iext52392913

Andrzej “e-moll” Kowalczyk – to nazwisko może wielu osobom kompletnie nic nie mówić. Ten gitarzysta, kompozytor i autor tekstów od ponad 25 lat działa ze swoją formacją Zemollem. W tym roku postanowił o sobie przypomnieć nowym materiałem, zapraszając paru gości i tak powstało “Zanim”, czyli pop-rockowa mieszanka z ambicjami na coś więcej niż proste granie pod radio.

Początek to krótki wstęp w postaci “Matrixa”, będącego sklejką różnych fragmentów płyty i głos płonącego ogniska. Wtedy dochodzi delikatna gitara akustyczna oraz śpiewające głosy Zbigniewa Zamachowskiego i Joanny Trzepiecińskiej. Płynnie przechodzimy do odrobinę mrocznego “Zanim powiesz coś” z syntezatorowymi smyczkami, gdzieś w tle słychać jakie śmiechy, fortepiano, by całkowicie zanurzyć się w minimalistycznej elektronice, zaś perkusja odbija się jak echo. Utwór nagle się urywa, a po nim wchodzi pojawiający się aż cztery razy Mariusz Orzechowski. Jego pierwsze wejście to mocniejsze “Gdzieś między D a H”, gdzie wybijają się zapętlone smyczki oraz wyrazisty bas, drugim jest wręcz liryczny “Pokój z widokiem na parlament” (w tle jakieś rozmowy, ruch, jedzenie), zaś trzeci to psychodeliczna “Kolacja na pięć dłoni (Moja piosnka II)” z saksofonem na początku, zagubioną gdzieś gitarą oraz wierszem Norwida, by uderzyć punkowym “Nie kłam” z zespołem WBH.

Warto też wspomnieć bardzo rockowe “Oni kłamią” pokazujące kompletnie nieznane oblicze Mirosława Czyżykiewicza (dobrze się odnajdujące się w czaderskiej stylistyce), oparte na pianistycznym wstępie “Ciesz się Polsko (Gaude Mater Polonia)”, uliczną balladę “Uliczne dzieci” z zaskakująco dobrym Arturem Gadowskim czy finałowe, melancholijne “Zanim… wszystko dobrze”, gdzie wokal przejmuje Andrzej Poniedzielski. Nawet dla rapu znalazło się miejsce (surowe “Prośba 2010 – Nie odbierajcie nam nadziei”), co jest zaskakujące.

Ten eklektyczny zestaw jest ku zdumieniu wielu osób, bardzo spójną całością, połączoną niebanalnymi tekstami oraz odpowiednią charyzmą gości. Nie wszystkim każdy utwór podjedzie, bo dominuje tutaj spokój, lecz “Zanim” ma szansę zwrócić uwagę co wrażliwszych słuchaczy.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Mirosław Czyżykiewicz – Odchodzę, wracam

Odchodze wracam

Czas wrócić do krainy łagodności, po mocnych i gitarowych albumach ostatnich dni. A czy ktoś może bardziej uspokoić skołatane nerwy jak poezja śpiewana? Pod warunkiem, że śpiewa Mirosław Czyżykiewicz, który ostatnio nie odpuszcza i co roku daje nowy materiał. Po zmierzeniu się z poezją Jarosława Iwaszkiewicza, tym razem dostajemy autorskie dzieło z zeszłego roku – „Odchodzę, wracam”.

Artysta razem z wprawionymi w boju znajomymi (kompozytor i współproducent Hadrian Filip Tabęcki) trzyma się swojej własnej niszy, tworząc swoje. Nie brakuje zarówno nostalgicznych dźwięków gitary („Serce jest Twoje”), zaskoczy jazzowe wejście trąbek (rozpędzony jak nigdy „Magik życia”), zmysłowy bas (spokojniejszy „Chaos”) czy wręcz bluesowe klawisze („Kassowy numer” ze swingującym chórkiem w refrenie, który w końcu idzie w niemal rockowy entourage). Czyżykiewicz zaskakuje co utwór, gdzie nawet do spokojnego numeru jak „Długa noc” dodaje elementy elektroniki oraz zwiewne trąbki czy delikatne gitary z mandoliną w „Miłość ci nic nie wybaczy”. Także ma do powiedzenia fortepian (tytułowy utwór), chórki („Wieniczka”), skręty w fado („A jeśli będzie tak”) i silniejsza obecność gitary („Szczęście raz!”).

Czyżykiewicz śpiewa ze swoim charakterystycznym, niskim głosem, który stanowi nierozerwalną całość z muzyką oraz intrygującymi tekstami. I po raz kolejny jest to album na wysokim poziomie, chociaż dość eklektyczny. Na chwilę wyciszenia idealne.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Mirosław Czyżykiewicz – Muzyka wieczorem

Muzyka_wieczorem__Wiersze_Jaroslawa_Iwaszkiewicza

Zawsze co roku zdarza się jakaś rocznica urodzin czy śmierci wybitnych literatów. W tym roku wypada 35. rocznica śmierci poety i pisarza Jarosława Iwaszkiewicza. Zadania zmierzenia się z jego tekstami pochodzącymi z wydanego pośmiertnie tomiku wierszy podjęli się wokalista Mirosław Czyżykiewicz oraz kompozytor Adam Opatowicz.

I tak jak przy jego poprzedniej płycie jest to muzyka bardziej wyciszona, grana niemal cały czas przez smyczki oraz fortepian. Same wiersze są krótkie, tylko dwie zwrotki i wszystko leży w ręku kompozytora, by stworzyć odpowiednią oprawę. Czasami jest to skręt w smooth jazz („Niewygoda”), czasami nerwowy popis smyczków (singlowy „Lis”), melancholijny fortepian („Upał”), dziwaczne, orientalne flety („Do siostry”) czy liryczna, średniowieczna lutnia („Do Izoldy”). Całość jest spójna i utrzymana w melancholijnym tonie, co dobrze koresponduje z tekstami opowiadającymi o wspomnieniach, śmierci („Niewygoda”) i powolnym odchodzeniu ze świata.

Krótki ten tekst, bo jest to płyta, której fani poezji śpiewanej powinni posłuchać. Spójna, wymagająca i wyciszająca płyta skłaniająca do refleksji. Specyficzny śpiew Czyżykiewicza może wystraszyć, ale warto podjąć to wyzwanie.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Mirosław Czyżykiewicz – Ma cherie

Ma_cherie

Nigdy nie miałem bliskiego kontaktu z twórczością Mirosława Czyżykiewicza – uznanego i cenionego wykonawcę poezji śpiewanej. Tym razem postanowiłem to zmienić, w czym pomoże mi płyta z roku 2013. Całość wyprodukowana i zrealizowana przez niemal samego artystę oraz towarzyszący mu duży zespół (m.in. kwartet smyczkowy). Co dostałem w zamian?

Muzyka mieszanych gatunków i stylistyk, gdzie mieszają się różne instrumenty obok siebie nawet jak w „Nocy”, gdzie do ostrej gitary elektrycznej wchodzą smyczki, kastaniety, fortepian i kontrabas. Podobnie tajemniczo jest przez cały czas („Jednym szeptem”), chociaż nie brakuje i lirycznych fragmentów jak  singlowe „Patrzę w okno” ze świetna trąbką oraz smyczkami czy snującą się jazzowo „Czułością”, gdzie błyszczy fortepian i kontrabas. Równie poruszające jest „Powiedz z kim” (jedyny utwór nie skomponowany przez Czyżykiewicza, ale Jerzego Satanowskiego, chociaż nie czuć tej różnicy), gdzie delikatnie gra gitara elektryczna. Niespodzianką jest krótki, chociaż dziwaczny „Mróz Północy” z akordeonem, utrzymana w podobnym tonie wolniejsza „Piosenka marynarzy” czy pokręcony walczyk „Potępienie”. Więcej wam nie zdradzę, bo po drodze dzieje się wiele i chyba czuć inspirację Michaelem Nymanem („Wiersz dla malarza Dudy Gracza”).

Całość spina różnorodny i bardzo barwny głos Czyżykiewicza, który z melorecytacji jest w stanie zmienić się we wrzask. A teksty mają zacnych autorów jak William Szekspir, Andrzej Poniedzielski, Jonasz Kofta, Zbigniew Herbert czy Jacek Kaczmarski. Uprzedzam, to specyficzna i niełatwa płyta, która wiele wymaga, ale też wiele daje. Na swój sposób bardzo piękna płyta.

7,5/10

Radosław Ostrowski