
Słynni śląscy rockmani naśladujący styl Rammsteina powrócili w zeszłym roku. W albumie nazwanym konsekwentnie „II” nie ma tutaj żadnego coveru niemieckiej kapeli, jednak estetyka pozostała i ślonsko gadko w tekstach.
Na „II” wyprodukowanej przez wytwórnię S.P. Records jest kontynuacja ścieżki poprzednika, czyli industrialny metal z ciężkimi gitarami, perkusja niczym grana przez robota, do tego w tle szaleje elektronika, dodatkowo jeszcze pojawiają się chóralne wokalizy, a niski głos Michała Stawińskiego nadal potrafi uwieść. I co najważniejsze – jest moc oraz taki power, jakiego by niemiecka kapela może zazdrościć. Ale panowie nie zapominają o melodyjności, za co kolejny plus. Po kolei jednak.
Na początku dostajemy dwie petardy – wgniatającą w fotel „Ajzę” (sprytnie wykorzystany theremin) oraz mroczny „Samotny” z zapętlonym . Nie zapominają serwować kilku niespodzianek (przerobiona regionalna pieśń „Górniczy walczyk” w patriotycznym „Śląskim pieronie” czy wpleciona w tekst wyliczanka dziecięca w „Strachu”) oraz drobnych dźwiękowych dodatkach. Odgłosy syreny i ognia w – nomem omen – ognistym „Fojermanie”, eteryczny wokal w tle epickiego „Króla olcha” (wspierany przez dęciaki), akordeon w finale „Orła” (w tle słychać dźwięki morza), marszowa perkusja w „Krzyżu” czy melancholijny fortepian w mrocznym „Bożym gniewie”. Całość jest bardzo równa, świetnie zrealizowana, a teksty opowiadają o życiu na Śląsku, a także śmierci i samotności. W zasadzie trudno wyróżnić jakikolwiek numer, bo każdy jest po prostu znakomity.
„II” to album, który przebija debiut i pokazuje, że po zniknięciu ze sceny Rammsteina (raczej nie zanosi się na powrót) jest możliwość stworzenia muzyki opartej o styl Niemców, jednak bez sięgania po covery. Jest dojrzalej, mocniej i ostrzej. Ciekawe, co na następnym albumie pokarzą chłopaki z Piekar Śląskich.
10/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski

