
Perfect jest jedną z tych kapel, których nie da się nie znać, jeśli chodzi o polską muzykę rockową. Grzegorz Markowski i spółka przez 30 lat nagrali tyle przebojów, że wiele kapel z zazdrości patrzy na ich dokonania. Po wydanym „DaDaDam” wydawało się, że zespół zamierza zakończyć swoją 30-letnią działalność. Nic z tego, co potwierdza najnowsze wydawnictwo, czyli „Muzyka”.
Muzycy rezygnują z pazura, a gitarę elektryczną zastępuje akustyczna. Czuć to od początku do końca. Czy to oznacza, że będzie nudno? Zaczyna się spokojnie, od akustycznego singla „Dobre dni” z płynącym, niemal walczakowym basem. „Zgaś papierosa” ociera się o country, z bardzo lekkim riffem, ogranowym popisem w środku i werblami. Bluesem czuć w „Czy to już” ze zgrabnym chórkiem w refrenie oraz „Tylko mnie kołysz” z mocną perkusją. Kołyszą oraz koją „Ludzie niepowszechni” z elektronicznie wplecionymi fletami oraz saksofonem, a „Ta sama krew” pachnie starym, szybkim rock’n’rollem z lat 50. Gdy wydaje się, że będzie tak przyjemnie i nastrojowo, klimat się zmienia w „Dzień jak dziś” – szum morza, pojedyncze dźwięki trąbki, bębenki i te niepokojące wejście gitary. Bardziej refleksyjny jest pianistyczny „Kocham się w życiu”, a ogień wraca w bluesowym „Za ile kobiet”, gdzie znowu pojawia się saksofon oraz solo na fortepianie. To najbardziej czaderski utwór w zestawie, po którym następuje bardzo romantyczny (pachnący odrobinę Francją) akustyczne „Daje słowo”, a sam finał świdruje instrumentalny „M.U.S.K.K.” idący w kompletnie nieoczywistym tropem (flamenco?), gdzie szansę mają wykazać się klawiszowiec oraz gitarzyści.
Tekstowo grupa zmierza ku bardziej refleksyjnym tematom przewijania, miłości (takiej dojrzalszej), życiu oraz samotności. I nie czuć tutaj żadnego fałszu czy oszustwa, w czym pomagają autorzy tacy jak Adam Nowak czy Bohdan Olewicz. Markowski ze swoim głosem dalej robi swoje i potrafi chwycić za gardło („Dzień jak dziś”, „Za ile kobiet”), sporadycznie jednak efekty psują żeńskie chórki jak w „Za ile kobiet”.
Moim skromnym zdaniem, bardziej podobał mi się ostrzejszy i stricte rockowe „DaDaDam”, gdzie panowie pokazali, że mimo upływu lat, nadal potrafią zagrać z ogniem oraz mocą, ale i ten refleksyjny, bardziej jesienny materiał nie powinien rozczarować fanów Markowskiego i spółki. To inny rodzaj „Muzyki” po prostu. I tyle.
7,5/10
Radosław Ostrowski





