

Ten wokalista najbardziej znany jest z dokonań z zespołem Van Halen, gdzie był jego wokalistą w latach 80. oraz ostatnio założonej supergrupy Chickenfoot. Teraz Sammy Hagar postanowił nagrać solową płytę, ale z kumplami i przyjaciółmi.
Album „Sammy Hagar & Friends” zawiera 10 piosenek wyprodukowanych przez samego Hagara oraz Johna Conibertiego, który już z Hagarem współpracuje od czasów Chickenfoota. Zaś wśród zaproszonych do współpracy osób nie zabrakło m.in. perkusisty Chada Smitha, gitarzysty Joe Satrianiego, basisty Billa Churcha czy udzielających się wokalnie Taja Mahala, Kida Rocka i Toby’ego Keitha. A w zamian dostajemy soczyste, rockowe granie czasami idące w stronę country (początek „Father Son” czy „All We Need Is An Island”) czy bluesa. Jest porywająco i ogniście („Knockdown Dragout” ze świetną gitarą Satrianiego oraz mocnym wokalem Rocka), czasami chwile spokoju (chwytliwy „Ramblin’ Gamblin’ Man”), szybki rock’n’roll („Bad on Fords and Chevrolets” z Ronniem Dunnem na wokalu), a nawet meksykańskie rytmy („Margaritaville”). Nudy tu nie ma, w żadnym wypadku, a całość trzyma dobry poziom. Zaś całość kończy koncertowa wersja „Going Down”.
Hagar jest w naprawdę mocnej wokalnej dyspozycji, piosenki brzmią świetnie (nie zabrakło tutaj 3 coverów m.in. „Personal Jesus” Depeche Mode), Innymi słowy wyszedł naprawdę dobry, rockowy album. Niby nic nowego, ale jak się tego słucha. Brać, kupować i słuchać.
7,5/10
Radosław Ostrowski

