Dwa Sławy – Ludzie Sztosy

dwa_slawyludzie_sztosycdpl2015frontk1x

Polski rap od pewnego czasu nie ma kompleksów i brzmi niemal światowo. Równie do tego poziomu aspirują Jarosław Astek i Radosław Radosny znani jako Dwa Sławy. Po długiej przerwie (10 latach) wydali drugi swój album. Teraz jednak pytanie czy dadzą radę?

Zaczyna się wszystko od szyderczych słów dwóch kumpli, którzy sa rozczarowani nowym albumem („Przyjaciele moi”). Same bity są tutaj bardzo pomysłowe i wpisane we współczesne trendy, mieszania elektroniki, pulsujących bitów oraz perkusyjnych cykaczy („:  (”). Także przerobione wokalizy w tle z dubstepem w tle („Bla bla bla”) działają przednio. Podkłady są tutaj naprawdę niemal wzięte z USA (lekko oldskulowe „Ciężki zawód (Gettin’ Money)”) i nie brakuje dziwacznych pomysłów (samogłoski wypowiadana w „SMGŁSK”).

Jednak tak naprawdę ten duet rozkręca się w warstwie tekstowej. Hasztagi, swagi, braggowanie i jednocześnie takiej dawki humoru („jest zabawnie, ale nigdy śmiesznie”) nie znajdziecie na żaden płycie z nawijaniem. Fantazja i luz iście ułański, który tutaj potrafi rozbroić i zapodany w naprawdę błyskotliwy sposób („Człowiek sztos” czy „Diabelskie podszepty”), ale potrafią też świetnie nawijać historię („O człowieku, któremu nie wyszło”), obserwować relacje damsko-męskie (Kobiety sztosy”), nabijają się z telewizji (najsłabsze, jeśli chodzi o podkład „Hate-Watching”) i przedstawiają świat kapitalistyczny („Multitasking”, „Dzień na żądanie”). Obydwaj Sławy szaleją ze swoją nawijką i rozbrajają charyzmą, że zaproszeni goście (m.in. Quebonafide, Kasia Grzesiek czy Spinache) robią tylko za tło.

Ten rok dla fanów ziomalskich brzmień zaczął się z wysokiego C.  Dwa Sławy wskakują z wielkim hukiem na panteon i prawdopodobnie utrzymają się na dość długo. Chyba, ze ktoś to przebije, ale to mało prawdopodobne.

8,5/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Spinache – Spinache

Spinache

Facet był bardzo znanym producentem działającym w środowisku hip-hopowym (choć kojarzony ze współpracy z Francuzem Redem), ale tak naprawdę staż ma wielki. Nieunikniony był moment, gdy zacznie wydawać solowe płyty i to właśnie ten czas nadszedł. Pora na drugi solowy album Pawła Grabowskiego bardziej znanego jako Spinache.

I trzeba przyznać, ze brzmi to naprawdę ciekawie i spójnie, czyli nie liczcie tutaj na dubstepowe cuda wianki oraz inwazje dźwięków. Bity są proste, ale moc jest naprawdę spora. Nie brakuje staroświeckich metod („Ty tak jak ja” z funkiem i dęciakami w tle, elektroniczne „CU” czy dyskotekowe „LoveLace”), inspiracji obecnymi trendami z USA (łamana perkusja i bas w „Piję życie do dna” czy melodyjne syntezatory w „Podpalamy noc”). Brzmi to naprawdę fajnie, przyjemnie, nawet chilloutowo. A jak trzeba trochę mocniej uderzyć, to są „Hamulce” i „Jak roluje”.

Sam Spinache ma dość interesujący głos i słucha się go naprawdę nieźle. Nie zabrakło tutaj hasztagów i cytatów, a wszystko to ma swoje tempo, nie brakuje refleksji i imprezowego klimatu. Tylko, że jakieś to mało odkrywcze i mało zaskakujące. Niemniej jest to naprawdę porządny i przyjemny album.

7/10

Radosław Ostrowski