
Great American Songbook to zbiór klasyków śpiewanych od lat 30, 40. i 50., które są śpiewane przez niemal każdego wykonawcy z Ju Es Ej. A w szczególności wokalistów jazzowych, chociaż nie zawsze (patrz: Rod Stewart). Teraz do tego grona dołączyła amerykańska jazzwoman Stacey Kent na swojej ostatniej płycie – „Tenderly”.
Artystkę wsparł od strony producenckiej sam Roberto Menescal – gitarzysta znany jako twórca gatunku bossa nova. I jak tytuł mówi, jest to muzyka delikatna i pełna czułości. Dominuje tutaj wyciszona, spokojnie grająca w tle gitarka, wspierana przez kontrabas. Najciekawiej jest jednak wtedy, gdy odzywa się saksofon („The Very Thought of You”), chociaż przez cały czas klimat nie zmienia się, przez co „Tenderly” przypomina ostatnie płyty Boba Dylana, gdzie wszystko toczy się spokojnym rytmem. Nawet flety („No Moon At All”) nie są w stanie tego zmienić, a sama Stacey śpiewa tak delikatnie i czarująco, że mimo monotonii jest w stanie się obronić. Problem jednak w tym, że wszystko zlewa się w jedną całość i czuć znużenie. Owszem, jest to eleganckie i miłe, ale jak za piątym razem słyszysz niemal to samo, to nic nie jest w stanie przykuć uwagi do samego końca.
Mnie „Tenderly” mocno znużyło, chociaż brzmiało to przyjemnie, ale za łagodnie i nie zostaje w uszach na długo. I sam nie do końca wiem, co tutaj nie zagrało. Posłuchać można, jeśli jest potrzebna uspokojenia czy wyciszenia. Jednak zbyt duża dawka może wywołać znużenie.
6/10
Radosław Ostrowski




