Podejrzana

Chan-wook Park jest obecnie jednym z popularniejszych koreańskich reżyserów. I jak każdy twórca z tego kraju miesza różne gatunki w jeden film. Nie inaczej jest z jego najnowszym dziełem – „Podejrzaną, która jest mariażem romansu z… kryminałem. Ale jak można taką opowieść połączyć?

Wszystko zaczyna się w Puisan, gdzie zostaje znalezione ciało. Ofiarą jest mężczyzna – emerytowany urzędnik imigracyjny, zamiłowany alpinista. Ślady na ciele wskazują, że spadł z góry i nic nie sugeruje innej opcji. Jednak prowadzący sprawę detektyw Hae-joon (Hae-li Park) decyduje się przesłuchać żonę (Wei Tang) – o wiele młodszą od denata, w dodatku Chinkę. Jej koreański jest całkiem niezły, jednak jej zachowanie budzi podejrzenia. Niestety, ale kobieta o imieniu See-rae ma alibi, gdyż w porze morderstwa pracowała jako opiekunka starszych pań. Więc nie mogła być w to zamieszana. Niemniej śledczy ma wątpliwości i dalej prowadzi sprawę. Tylko czy jest jakaś sprawa?

podejrzana2

Reżyser bardzo miesza kryminalną intrygę z elementami kina noir. Bo mamy detektywa (cierpi na bezsenność), mroczną tajemnicę oraz kobietę po przejściach. I możliwe, że ma schowane kilka trupów w szafie. Ale trudno oderwać od niej wzrok i ciężko ją rozgryźć. Początkowo nie wiadomo kto kogo tak naprawdę chce przechytrzyć? A każda poszlaka wydaje się niejednoznaczna, gdzie są przynajmniej dwie możliwości. I reżyser niemal przez połowę filmu podpuszcza, podrzucając parę pobocznych wątków (żona policjanta, śledztwo w sprawie ściganego bandyty), pozornie wydających się zbędnymi zapychaczami. Albo momentami rozluźnienia (jak w „Szale” Hitchcocka). Park cały czas podpuszcza, bawiąc się (jak to on) montażem w tak kreatywny sposób, że nie można wyjść z podziwu. Choćby podczas scen obserwacji podejrzanej, gdzie detektyw nagle znajduje się… w środku mieszkania. Albo powtarzając pewne sceny, ale z innej perspektywy, rzucając nowe światło.

podejrzana1

Jednak pod tym wszystkim skrywa się historia niebezpiecznej relacji, mogącej pogrążyć detektywa i skazanej na przegraną. Dlaczego? Nie chodzi o różnice językowe czy kulturowe, tylko ukryte emocje oraz uczucie skryte pod niemal kamiennymi twarzami. Fascynacja, skrywana tajemnica, być może manipulacja, podstęp i obsesja. To wszystko jest rozgrywane niczym partia szachów i w połowie filmu mamy wyjaśnienie sprawy. ALE po tym zdarzeniu film niejako zaczyna się od nowa. Detektyw trafia do nowego miejsca, gdzie próbuje poradzić sobie z bezsennością. No i zgadnijcie, co się wydarza? Morderstwo, a żoną ofiary jest… jak myślicie? Ktoś tu z naszej dwójki drwi, jednak czy tym razem kobieta może być zamieszana w tą sprawę? Rozwiązanie mnie bardzo zaskoczyło, a Park potrafi trzymać w napięciu do końca. Mocnego końca.

podejrzana3

Technicznie trudno się do czegokolwiek przyczepić, bo wszystko jest na poziomie, do którego Koreańczyk nas przyzwyczaił. Jednak ten film by nie wciągnął, gdyby nie nasz duet. Hae-li Park świetnie się sprawdza jako detektyw z bezsennością. Wydaje się bardzo opanowany, skupiony i podchodzący do sprawy wręcz analitycznie. Ale im dalej w las, tym coraz bardziej ta fasada zaczyna się rozpadać. Wszystko zarysowane bardzo delikatnie, jakimiś mikrospojrzeniami, tonem głosu. Ale tak naprawdę film kradnie magnetyzująca Wei Tang (pamiętacie taki film „Ostrożnie, pożądanie”?), czyli będąca poniekąd femme fatale See-rae. Jak oderwać wzrok od tych oczu, tej twarzy? Jest w tej postaci coś tajemniczego, fascynującego i budzącego pewną nieufność. Ale nadal wszystko trzymane jest w ryzach, przez co trzeba przyglądać uważnie.

podejrzana4

„Podejrzana” nie powaliła i nie złapała mnie za haczyk jak „Służąca”, jednak to nadal świetnie wyreżyserowany, wciągający thriller. Bardziej od zagadki reżysera interesuje nastrój i klimat, co może wielu złapać albo odrzucić.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Haker

W chińskiej elektrowni dochodzi do eksplozji jednego z silników chłodzących, a następnego dnia na giełdzie gwałtownie rosną ceny soi. Policja ustala, że był to atak hakerski. Chińskie służby specjalne, a dokładnie kapitan Chen Dawai proponuje współpracę z amerykańskim wywiadem, który mógłby pomoc. Zostaje zwolniony haker Nicholas Hathaway, który był konstruktorem kodu wykorzystanego przez hakera.

haker1

Michael Mann zawsze był gwarantem dobrego kina sensacyjnego, który łączył względny realizm z widowiskowością. Tutaj niby jest podobnie, ale nie do końca. Z jednej strony intryga jest solidnie i powoli budowana, gdzie karty i kolejne elementy układanki pokazywane stopniowo. Nie brakuje tu realistycznie ukazanych strzelanin, wybuchów i pościgów – akcja przenosi się z jednego miejsca w drugie (od Los Angeles przez Hongkong do Dżakarty). Problem jednak w tym, że postacie są mało interesujące i specjalnie nie interesuje ich los – niemal zbudowane na kliszach i schematach. Hathaway to napakowany mięśniak z genialnym umysłem, agenci ze strony USA i Chin to tylko wsparcie, a siostra kapitana chińskiego wywiadu służy jako element niepotrzebnego wątku miłosnego. Nawet czarny charakter wydaje się mało wyrazisty i ograniczony do robienia złych min. Ale to chyba wynika z czasów, gdzie dominuje przede wszystkim forsa i tylko ona się liczy, a brak ambicji jest w cenie.

haker2

Wizualnie to jest kino Manna. Klimat jest tutaj stawiany za pomocą „brudnych” zdjęć (pojawia się też kamera cyfrowa) oraz zbliżeń na twarze bohaterów. To jednak nie jest w stanie ukryć ani schematycznych klisz ani mielizn scenariusza. Szkoda tak naprawdę aktorów grających w tym filmie, bo była szansa na zbudowanie wyrazistych postaci. Ani Chris Hemsworth (Hathaway), ani partnerujący mu Viola Davis (agentka Carol Barrett) i duet Leehom Wang/Wei Tang nie są w stanie wybronić tych postaci.

haker3

Niestety, ale „Haker” to jednak porażka Manna, który nie jest pozbawiony ambicji (zagrożenia współczesnego świata, gdzie wystarczy komputer do wykonania poważnych szkód), ale kompletnie tego nie widać. Sam styl nie jest w stanie się obronić bez solidnej podstawy, jaką jest scenariusz. Po takim reżyserze należało spodziewać się czegoś więcej.

5,5/10

Radosław Ostrowski