Within Temptation – Hydra

Hydra

Power metal jest gatunkiem dość popularnym, który polega głównie na energii, melodyjności i szybkim tempie. Zaś w tekstach jest odniesienie do historii, mitologii czy filozofii. Jedna z takich bardziej znanych grup (obok Sabatonu, Helloween czy Accept na początku drogi) jest holenderski zespół Within Temptation, który właśnie teraz wydał swój szósty album.

Za „Hydrę” odpowiada producent Daniel Gibson i wyszła z tego typowa rozwałka metalowa, tylko lżejsza i bardziej przyswajalna. Czyli tak jak być powinno. Razy 10 (bo tyle jest utworów). Podniosłe brzmienie smyczków (wziętych z syntezatorów) zderzone z mocnymi uderzeniami perkusji oraz ostrymi riffami gitary zmieszany z elektroniką. A żeby było jeszcze mocniej i potężniej dodajmy naprawdę operowy głos Sharon den Adel i już mamy potencjalną petardę. Jest kilka killerów („Paradise” czy „Dangerous”), ale i musza być momenty wyciszenia (początek „Edge of the World” z bębenkami i solówką skrzypiec). Można się czepiać, że miejscami jest to trochę zbyt popowe („Dog Days”), ale to taka konwencja. Swoje też dodają świetnie dobrani goście (Tarja, Howard Jones czy Dave Piner – w polskiej edycji płyty zastąpiony przez Piotra Roguckiego i dość średni raper Xzibit).

Mocne, dynamiczne i bardzo wpadające w ucho.

7/10

Radosław Ostrowski

Within Temptation – The Q Music Session

The_QMusic_Sessions

W tym roku belgijski zespół rockowy Within Temptation obchodzi 15-lecie działalności. Z tej okazji kapela dostała propozycję od stacji radiowej Q Music, gdzie w specjalnie przygotowanej audycji mieli nagrać co tydzień jeden cover przez 15 tygodni. Odzew słuchaczy był tak duży, że postanowiono wydać te piosenki na płytę.

Piosenek zrobiono 15, ale z powodu niedogadania się w kwestii praw autorskich nie ma na albumie 4 utworów, które jednak można znaleźć na YouTube. Bardzo zaskakuje też wybór wykonawców, bo większość z nich to artyści popowi jak Lana del Rey, Bruno Mars, Imagine Dragons czy OneRepublic, ale nie zabrakło też The Who. Jednak kapela się nie ugięła i nagrała ich utwory na swoją rockowo-symfoniczną modłę. Efekt jest bardzo zaskakujący, bo nie tylko te utwory brzmią świetnie, dzięki mocnemu brzmieniu i totalnej rozróbie, to jeszcze niektóre z nich biją oryginał. Czasami w porównaniu do oryginału przyśpieszono (nieumieszczone na płycie „Somebody That I Used to Now” Gotye i „Skyfall” Adele, najszybsze w zestawie „Radioactive” Imagine Dragons czy „The Power of Love” Frankie Goes to Hollywood), wyciszono i zrobiono nastrojową balladę („Let Her Go” Passenger z klawiszami na pierwszym planie czy „Crazy” duetu Gnarls Barkley z fortepianem i nietypowo brzmiącą perkusją), a nawet doprowadzono do tego, że zrobiono strawniejsze wersje od oryginału („Titanium” Davida Guetty czy „Dirty Dancer” Enrique Iglesiasa). A mogli sobie po prostu odśpiewać oryginały jak większość wykonawców robiących covery. Nie, nic z tego, tu nie ma pójścia za łatwiznę i za to ich szanuję.

Siła tego zespołu poza brzmieniem jest Sharon den Adel, której głos nie tylko jest silny, ale pasuje do każdego z utworów. Bije z niej energia, której nie jestem w stanie zaszufladkować.

Jeśli ktoś kiedyś by mnie zapytał jak należy robić covery, odpowiedź jest prosta: po swojemu, z charakterem i biglem. Tak zrobiło Within Temptation i mnie rozłożyli na łopatki nie tylko wyborem, ale też i poziomem realizacji. Absolutny respekt.

8/10

Radosław Ostrowski