Paresłów – Elektrohop

elektrohop_400x400

Jak wszyscy powszechnie wiemy, hip-hop nie jest gatunkiem muzycznym mocno sfeminizowanym. Jednak w 1999 roku spotkały się dwie Doroty i tak powstał Paresłów. Do tej pory nagrały dwie płyty i pojawiły się gościnnie na czterech albumach. Teraz po 9 latach przerwy Dora i Fala wracają z nowym trzecim albumem.

Za produkcję 12 piosenek odpowiada stały współpracownik duetu, Marek Domański znany jako WuBe. Jednak ci, co spodziewali się stricte rapowego brzmienia mogą poczuć się zaskoczeni, a nawet zszokowani zawartością tego albumu, co zapowiada już sam tytuł. „Elektrohop” jest wręcz naszpikowany elektroniką, idąc w stronę house, elektro popu, clubbingu i synth popu. To miało bardziej otworzyć skostniałe i konserwatywne środowisko w nowe patenty. Dodajmy jeszcze do tego zabawę autotunem to może zapachnieć to herezją. O dziwo brzmi to całkiem nieźle. Bity są mocne, refreny melodyjne i sprawdza się to na parkiecie. Kawałki są zróżnicowane i nie ma mowy tu o nudzie.

Dore i Fala nawijają razem i choć nie było ich dość długo, nie czuć tej przerwy. Panie radzą sobie dobrze, zwłaszcza Dore. Choć czasami zdarza się pójść w banał, to jednak liryka mocno się wyróżnia, pełna ironii z imprezową lub hedonistyczną tematyką w tle („Weź mnie”, „Co noc”) czy nabijanie się z konsumpcjonizmu („Kupuj graty”). Zaś goście przewijający się przez album radzą sobie różnie. Ania Brachaczek (refren w „Mój miły głos”) oraz skład Smagalaz („My”), wczuli się w klimat imprezowy, o tyle Warszafsky Deszcz w „Co noc” jako nocni playboye wypadają całkiem nieźle, choć można było liczyć na więcej.

Dla dość konserwatywnych fanów hip-hopu, ten album obok „Radia Pezet” jest najbardziej kontrowersyjnym albumem. Jednak dla mnie był całkiem niezłą zabawą oraz fajnie spędzonym czasem. Ale to tylko dla odważnych. Czy będzie więcej takich albumów u nas? Czas pokaże.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz