Hugh Laurie – Let Them Talk (Special Edition)

Hugh_Laurie__Let_Them_Talk_Special_Edition_Cover_300x300

Zdarzało się, że za muzykowanie biorą się osoby spoza środowiska muzycznego, głównie aktorzy. Dlaczego wydawali swoje albumy? Dla większej sławy, kasy, popularności? A może dlatego, że potrafią? Trudno powiedzieć. Częściowej odpowiedzi może dać album najpopularniejszego lekarza telewizyjnego ostatnich lat.

Hugh Laurie czyli słynny Dr House to tak naprawdę człowiek wielu talentów. Głównie aktor, ale także pisarz, gra też na gitarze, fortepianie i harmonijce, co pokazywał w niejednym odcinku serialu. Jak sam mówił w jednym z wywiadów, bluesa słuchał od dziecka i zawsze chciał wydać płytę w tym gatunku.


Sam album zawiera bluesowe, tylko w kompletnie nowych aranżacjach. A o tym, że jest to niezwykły album pokazuje już pierwszy utwór „St. James Infirmary” z dwuminutowym wstępem na fortepian. Laurie potwierdza swoje umiejętności, zarówno jako instrumentalista, jak i wokalista. Czuć starego ducha bluesa, choć tutaj dominuje fortepian. Ale poza nim nie brakuje gitary („You Don’t Know My Mind”, „Police Dog Blues”), skrzypiec („Battle of Jericho”), dęciaków („St. James Infirmary”, „Tipitina”).  Zaś jeśli chodzi o tempo dominuje tu spokój, choć nie brakuje szybkich numerów („They’re Red Hot”) czy przyśpieszania w trakcie („Swanee River”). To wszystko buduje klimat.

Teksty są przewrotne i pełne czarnego humoru. Zaś głos Lauriego jest po prostu świetny i dopełnia tej atmosfery. Jednak poza nim zaśpiewało trzech gości: Dr. John („After You’re Gone”), Irma Thomas zwana królową soulu („John Henry”) i Tom Jones („Baby, Please Make a Change”). Wszyscy nie zawiedli i wywiązali się ze swoich zadań rewelacyjnie.

Edycja specjalna tej płyty poza 15 kawałkami, zawiera jeszcze 3 nowe kompozycje (z nich najlepsza jest „Hallelujah, I Love Her So”), koncertową wersję „You Don’t Know My Mind” z Paryża oraz DVD „A Celebration Of New Orleans Blues”, w którym poza zapisem koncertu z Nowego Orleanu Laurie opowiada o swojej muzycznej podróży śladami bluesa, czego słucha się po prostu znakomicie.


Jeśli aktorzy mają wydawać płyty i śpiewać, niech robią to tak, jak zrobił Hugh Laurie. Klimat, prostota i szczerość – to najmocniejsze atuty „Let Them Talk”. Widać i słychać, że ktoś usiadł i nagrał album z miłości do muzyki. Jeśli jeszcze nie nabyliście, to na co jeszcze czekacie? A mówią, że biali nie czują bluesa.


9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz