

Ten zespół to kolejna supergrupa. Tworzą ją klawiszowiec i wokalista Mike Patton (Faith No More), gitarzysta Duane Denison (The Jesus Lizard), perkusista John Stanier oraz basista Kevin Ruthmais. I tak powstał Tomahawk, jednak po nagraniu drugiej płyty Ruthmais odchodzi zastąpiony przez Trevora Dunna. I teraz panowie wracają z nowym piątym albumem.
Na „Oddfellows” znajduje się 13 piosenek wyprodukowanych przez zespół oraz Collina Dupuis. I mamy tutaj mieszankę rocka i elektroniki. Tak naprawdę każdy utwór jest zaskakujący i inny, a łączą je mocne refreny i melodyjność. Zaczynając od surowych brzmień (tytułowy kawałek ze świetną perkusją oraz gitarą) przez bardziej delikatne, ale szybsze gitary („Stone Letter” i „South Paw”), elektronikę („I.O.U.”), po mocny rock („White Hats/Black Hats”), jazz („Rise Up Dirty Waters”) i bluesa („Choke Neck”). Zróżnicowanie jest tak duże, że w zasadzie nie wiadomo, w jakim kierunku zmierzamy. A wszystko to sprawia wielką frajdę w odsłuchu, mimo rozrzutu stylistycznego.
Swoją cegiełkę do tego przedsięwzięcia dodał Mike Patton, którego wokal też zaskakuje. Od mocnej i surowej recytacji („White Hats/Black Hats”) po śpiewanie bardzo spokojne („Rise Up Dirty Waters”) aż po wrzask („Choke Neck”).
Świetna płyta nie tylko na zimowe dni.
7,5/10
