Bullet for My Valentine – Temper Temper

temper_temper

Walijski zespół o bardzo oryginalnej nazwie Bullet for My Valentine działa już 10 lat. Kwartet do tej pory nagrał 3 płyty studyjne i 4 minialbumy. Teraz pojawiają się z nowym studyjnym materiałem nr 4, znanym też jako „Temper Temper”.

Album zawiera 11 kawałków idących w stronę metalu oraz bardzo ostrych brzmień. Za płytę odpowiada Don Gilmore, z którym nagrali poprzedni album „Fever”. Co rzuca się w przypadku tego albumu to chwytliwe brzmienie, co w przypadku tego typu muzyki jest rzadkością. Tempo jest tutaj szybkie, nie ma miejsca na żadne ballady czy przymulanie. Jest tu tylko rock/metal, ale o dziwo nie ma tu grania na jedno kopyto. Czuć moc i siłę, choć nie ma tu czegoś, co byłoby zaskoczeniem. Wrzeszczący i agresywny wokal + ostre gitary + waląca perkusja = metalowa płyta. Niemniej słucha się tego naprawdę dobrze, a 45 minut spędzone przy niej mija jak z bicza strzelił.

Nie brakuje tutaj naprawdę mocnego walenia („Temper Temper” czy „Riot”), a nawet jeśli pojawia się spokój, to tylko w zwrotkach („Dirty Little Secrets”), ale trudno wskazać najsłabszy kawałek, bo wszystko tutaj trzyma równy poziom. Także teksty są w porządku, choć tematyka miłosna dominuje, jednak pokazana w negatywnej stronie.

Miłośnicy zespołu oraz ostrego grania już powinni iść do sklepu i kupić „Temper Temper”. Reszta nie powinna się bać, bo to kawał solidnego grania na dobrym poziomie.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz