Dido – No Angel

Dido - No Angel

Niedawno ukazała się czwarta studyjna płyta brytyjskiej wokalistki Dido. Obiecuję wam, że wkrótce się za nią wezmę. Tym razem postanowiłem sięgnąć do początków drogi wokalistki i prześledzić jej artystyczną drogę.

Wszystko tak naprawdę zaczęło się od płyty z demami (1995 rok), ale oficjalny debiut był 4 lata później. Album ten zawierający 12 popowych piosenek pokrył się platyną w wielu krajach i ten poziom utrzymywał się aż do nagranej w 2008 roku „Safe Trip Home” (o niej w swoim czasie). To tutaj pojawiły się trzy przeboje: „Here with Me” (wykorzystany w serialu „Roswell” – klimatyczna, delikatna elektronika), „Hunter” (gitara akustyczna + klawisze + smyczki) oraz „Thank You” (fragment z tego utworu wykorzystał niejaki Eminem w kawałku „Stan”; bębenki, pianino, gitara). Atutem tej płyty jest bardzo oszczędne wykorzystanie elektroniki i budowanie wyciszonego, niemal intymnego klimatu, co się absolutnie udaje. Jednak najważniejszymi instrumentami są elektroniczne dźwięki.

Nie czuć za to znużenia czy monotonii, choć o to było bardzo łatwo, co jest zasługą nie tylko producentów (m.in. Rollo, Jamie Cato, Martin Glover), ale pięknego wokalu – pięknego, delikatnego, ale zawsze pełnego emocji. Poza wymienioną trójką największe wrażenie zrobiły „Slide” oraz „Isobel” (lekko „orientalna” perkusja oraz solówką harmonijki), choć reszta nie spada poniżej wysokiego poziomu.

Tekstowo dominuje tematyka miłosna, choć skupiona na tej smutniejsze stronie, czyli rozstaniu, odejściu („My Lover’s Gone”), ale też i tej radosnej stronie („Thank You”).

Mimo upływu ponad dekady, „No Angel” nadal broni się swoim klimatem oraz głosem Dido. Nie dziwię się, że od tego zaczęło się wszystko. A jak wiadomo, dobrze rzeczy nie starzeją się.

8,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz