

I znów minął rok, a zgodnie z ówczesną tradycją pojawiła się już trzecia płyta Myslovitz – „Z rozmyślań przy śniadaniu”.
Zmiany tutaj są dwie. Po pierwsze mamy tu 17 piosenek, zaś tym razem za produkcję odpowiada Tomasz Bonarowski, z którym będą tworzyć kilka następnych płyt. Współpracował także m.in. z Comą („Pierwsze wyjście z mroku”), Illusion czy Lechem Janerką („Dobranoc”).
Płytę można określić jednym słowem: rock’n’roll pełną gębą. Przynajmniej na początku („Zwykły dzień”, „Scenariusz dla moich sąsiadów”, „Przebudzenia”), bo potem jest różnorodnie. Tempo jest zróżnicowane, zmienia się nawet w trakcie utworu („Uciekinier”, gdzie w połowie perkusja wali mocno i szybko, a gitara „maluje” emocje), czasem gitara zabrzmi naprawdę surowo („Anioł”, „Margaret”), szybkiego tempa („Filmowa miłość”) czy wyciszenia i spokoju („Przemijania”).
Znowu należy pochwalić teksty, ale to jest już standard. Tak jak tytuły inspirowane filmami („Wielki błękit”, „Do utraty tchu”, „Uciekinier” czy „Myszy i ludzie”) czy bardzo wpadające w ucho frazy i poetyckie metafory. Zaś tematyka: miłość (aż do końca nawet), samotność, przemijanie czy czerpanie garściami z życia. Rojek też trzyma fason pokazując różnorodność swego głosu.
Płyta wytrzymała poprzeczkę zawieszoną przez poprzednika i nadal trzyma równy poziom. To kolejna udana produkcja tej kapeli, która powoli zaczynała się stawać coraz popularniejsza.
8/10
Radosław Ostrowski
