
Laureaci talent show maja to do siebie, że pojawiają się szybko i znikają jeszcze szybciej (zazwyczaj po 1 płycie). Dlatego niespecjalnie interesuje się tego typu programami. A tu pojawia się debiutancka płyta kolejnego uczestnika takiego programu, w dodatku rekomendowana przez Program Trzeci Polskiego Radia. Jej autorem (czytaj: wykonawcą) jest 20-latek z Dąbrowy Górniczej, Dawid Podsiadło.
Za „Comfort and Happiness” od strony producenckiej i muzycznej odpowiada Bogdan Kondracki, który jest jednym z płodniejszych polskich producentów. Przez większość czasu dominuje bardzo stonowane, wręcz akustyczne granie z domieszką elektroniki. Nawet jeśli pojawiała się gitara elektryczna, to była bardziej stonowana i delikatna („!H.a.p.p.y!”), choć pewnym wyjątkiem jest „Nieznajomy” z lekko oniryczną gitarą i mocniejszą perkusją. Ale nie brakuje tutaj ciekawych dźwięków jak cymbałki (singlowe „Trójkąty i kwadraty”), organy i elektroniczne wstawki w „Elephant” czy delikatny fortepian w „Vitane”. Nie brak tu zróżnicowania i czuć trochę inspiracji niezależną muzyką, której słucha się z niekłamaną przyjemnością. Lekko, bezpretensjonalnie i z odrobiną magii, której teraz w muzyce coraz trudniej znaleźć.
Zaś sam głos Dawida jest to ten z rodzaju bardzo delikatnych, ale jednocześnie intrygujących. Mnie ten wokal kojarzy się z Chrisem Martinem, wokalistą Coldplay i to z czasów śpiewania „Trouble” (najbardziej to słychać w „No Part II”). O dziwo zaskakująco dobrze wypadają naprawdę dojrzałe teksty, które nie są o życiu nastolatka, imprezach itp, ale o miłości, szukaniu swojego miejsca czy refleksji nad życiem. Absolutnie na plus.
W zasadzie jedyną poważną wadą są dwa powtarzające się utwory śpiewane po polsku i angielsku: „Nieznajomy” (Little Stranger) oraz „Trójkąty i kwadraty” (S&T), które poza tekstem niespecjalnie się różnią między sobą. Ale to już trochę czepianie się na siłę. Nie wiem jak wy, ale ja zaczynam obserwować dalsze poczynania tego chłopaka, który może namieszać.
7,5/10
Radosław Ostrowski
