Tede – Elliminaticket

Elliminaticket

Album ten był dodawany do biletów na imprezę urodzinową rapera w Mielnie. Tede robi wszystko, żeby 2013 był jego rokiem., dlatego po „Elliminati” serwuje drugą płytę z utworami, które na poprzednim albumie się nie zmieściły.

I tak jak przy poprzednich płytach za produkcję odpowiada Sir Michu. I jest tak jak do tej pory, czyli różnego rodzaju elektroniczne dźwięki, nawet lekko dyskotekowe („Melo Inferno Oryginał” i remix), różnego rodzaju cykacze, modyfikacje dźwięków („Płynę na fali”), autotune czy pulsująca perkusja. Norma i nadal słucha się tego przyjemnie, choć nie ma tutaj niczego, co byśmy już nie słyszeli. Poziom utrzymany, jednym słowem.

Jeśli zaś chodzi o nawijkę, to Tede też mówi o tym, co zawsze – hejterzy, imprezy, Wielkie Joł, hajs, auta, bluzgi i braggi. Też standard, zaś samo flow Tedego i technika są naprawdę dobre. Ale żeby nie było mu źle, raper zaprosił DJ Tuniziano („Wers ssacze”) oraz Wdowę i Setę („H.S.Z.”), którzy dali radę.

Powiem krótko: jeśli nie jesteście fanami Tedego, to odpuśćcie sobie. Reszta wiadomo.

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz