Rok 2077. Ziemia na skutek wojny z padlinożercami zostaje zniszczona razem z Księżycem. Ocalała ludzkość przeniosła się na Tytana – satelitę Saturna. Na Ziemi znajdują się tylko Jack i Victoria, którzy zajmują się naprawami dronów i ochroną maszyn pobierających wodę. Jednak pewnego dnia Jack znajduje rozbity statek z ocalałą kobietą. To odkrycie wywróci cały jego światopogląd do góry nogami.

Kino SF wydaje się zjadać swój ogon, bo trudno wymyślić w tej materii coś oryginalnego i intrygującego. Choć takie filmy jak „Moon” czy „Dystrykt 9” pokazują, że nawet z tak ogranych tematów można stworzyć kino z najwyższej półki. Joseph Kosinski podjął wyzwanie i zrobił film będącym z jednej strony kompilację wątków z takich filmów jak „2001: Odyseja kosmiczna”, „Jestem legendą” czy wspomnianego „Moon”. Planeta skrywa pewną tajemnicę opartą na kłamstwie, przy okazji jak zawsze stawiając pytania o kondycję i sens człowieczeństwa. Sama post-apokaliptyczna Ziemia wygląda genialnie (znakomite zdjęcia, scenografia) budująca klimat wyalienowania i pustki, zaś cała fabuła wciąga nawet jeśli opiera się na kliszach. Nawet sceny akcji (efektowna rozpierducha) nie sprawiają wrażenia niepotrzebnych. Więcej o fabule nie chcę powiedzieć, bo zepsuje to przyjemność z oglądania.

Aktorsko film prezentuje się całkiem przyzwoicie. Tom Cruise po raz 1645 jest zbawcą ludzkości, Morgan Freeman jest (któryś już raz z rzędu) mędrcem, a piękna Olga Kurylenko robi za partnerkę przywódcy. Najciekawiej jednak wypadła Andrea Riseborough jako posłuszna i lojalna Victoria.

Trudno dzisiaj o ciekawy i dobry film SF, jednak „Niepamieć” mimo klisz jest udanym filmem. Wciąga, wygląda świetnie (wiadomo, Hollywood), ma niezłą muzykę i przyzwoitą obsadę. Gotowi zaryzykować?
7/10
Radosław Ostrowski
