

Rock – gatunek muzyki, w którym musi pojawić się gitara (najlepiej elektryczna), bas i perkusja. I to wystarczy, by mieć kapelę. Jedną z wielu kapel grających tą popularną muzykę jest pochodząca z Ellicot City kapela The Dangerous Summer. Po nagraniu trzech płyt (w tym jednej akustyznej) oraz zmianach w składzie (gitara i perkusja), kwartet powrócił z czwartym albumem.
Standard: 10 piosenek w stylistyce pop-rockowej z wyraźną gitarą elektryczną, ale bez specjalnych riffów czy mocnych solówek. Jedyne, co wybija ten zespół od innych (poza surowością brzmienia) jest perkusista Ben Cato, który swoimi uderzeniami próbuje urozmaicić to granie. Nawet wokal, który się drze i bywa czasem trochę lżejszy wywoływał we mnie znużenie. Nic na tej płycie nie przykuło mojej uwagi, choć czasami pojawiają się małe drobiażdżki (fragmencik z pozytywni w „We Will Wait in the Fog” czy lżejszy wstęp w „Miles Apart”), ale to trochę za mało, by przykryć przeciętność tego materiału. To raczej złota płyta nie będzie, jak zapowiada to tytuł.
5/10
Radosław Ostrowski
