

Muzyka rockowa teoretycznie wydaje się prosta i ciekawa. Ale jak zrobić muzykę rockową mając zespół składający się z samych instrumentalistów? Tak właśnie działa warszawski zespół Tides from Nebula, który tworzą: Adam Waleszyński (gitara), Maciej Karbowski (gitara, klawisze), Przemek Węgłowski (bas) i Tomasz Stołowski (perkusja).Do tej pory panowie wydali dwie płyty, a niedawno wyszedł 3 krążek.
Za „Eternal Movement” odpowiada Christer-Andre Cederbeg, który współpracował m.in. z zespołem Anathema. Więc jak przekazać emocje tylko i wyłącznie za pomocą muzyki? Panowie stworzyli wręcz kosmiczne brzmienie. Utworów jest tylko osiem, ale za to nadrabiają długością oraz aranżacjami. Już „Laugher of Gods” pokazuje z czym mamy do czynienia – duża przestrzeń, „plastyczność” samej muzyki, świetne zgranie zespołu oraz poczucie wielkiej przestrzeni. Muzyka instrumentalna zawsze wprawia mnie w problem, bo nie potrafię opisać słowami muzyki. Bo jak mam opisać „Emptiness of Yours and Mine”, obrazujący pustkę i samotność, by w ostatnich trzech minutach nagle eksplodować? Czy tej euforycznej jazdy w „Hollow Lights”? Albo zmienne tempo w „Now Run” czy „Let It Out, Let It Flow, Let It Fly”? Nie wspominając o epickim, choć powoli rozkręcającym się „Up from Eden”. Mógłbym powiedzieć, sami tego posłuchajcie, ale to jest trochę tak jak prosić niemowę, by coś powiedział.
Ale słuchając takich albumów jak „Eternal Movement” mógłbym ograniczyć się do wystawienia oceny i tyle. Więc powiem krótko: znakomita płyta. Ja znów zaczynam jej słuchać, a wy?
8,5/10
Radosław Ostrowski
